Kochani- dziś "rano" wydawało mi się, że nie dam rady się ruszyć, o wstawaniu nie wspominając.. Dałam radę.. Przypadkiem tak się ułożyło, że miałam dziś wolny dzień- w sumie po weekendzie spędzonym na budowie po 12godz- w sam raz..
Zrobiłam maraton po mieście z Mamą- byłyśmy w LM, zaopatrzyłyśmy się w farby, wałki itp- skoro nie mamy co u siebie malować, to po co marnować tak świeżo odkryty talent- w sobotę malowanko u Mamy robimy z Mężem

Kupiłam też wałki do lakierowania stołu- blat do poprawki, mam już lepszy sprzęt!
Jako, że dzień był dość ciepły i przyjemny, to w ramach
szeroko pojętego relaksu postanowiłam.. zabrać się za uporządkowanie rabaty u Mamy

Jesienią gazownia zmieniała przyłącze od domu do ogrodzenia- gazownicy przeorali fragment trawnika, który i tak co roku dosiewałam bo kiepski był. Korzystając z okazji, że gazownia zrobiła dewastację- namówiłam Mamę na zmianę rabaty..
Pojechałyśmy do ogrodniczego po mahonie- rośnie tu już jedna, postanowiłam dosadzić jej 2 koleżanki.. Mama w ogrodniczym nie mogła rozstać się z bratkami- też kupiła kilka sztuk
Rabata na starcie- doniczki z mahoniami stoją dokładnie w miejscu, które rozkopali gazownicy w pażdzierniku.
Przy ogrodzeniu widać naszą jedną mahonię- już zieloną.. te kupione sa jeszcze w barwach zimowych- mam nadzieję, że ładnie się przyjmą i szybko odzyskają wiosenną zieloność
Usunęłam trawę, przekopałam ziemię i kamienie przeniosłam na brzeg kostki. Wolałabym mieć samą korę zamiast dodatkowo obwódki z kamieni- niestety Siostry pies nie uznaje rabat za miejsce do omijania

kamienie więc mają kusić i jednocześnie odwracać uwagę od krzaków- są swoistymi latarniami do podsikiwania, nie da się z nim inaczej urządzić ogródka
Kończyłam już po zmroku, więc fotki jeszcze gorsze, niż zwykle

Przy murku, na wysokości głowy żaby kiełkuje hosta, na wysokości doniczki z bratkami- nieco w lewo od niej przy murku startują paprocie. W miejsce doniczki z bratkami posadzę prawdopodobnie żurawki- jeszcze Iga nie wspomina nic o wysyłce- ale wstępnie tu planuję posadzić.
Kupiłyśmy worek kory- ta ładna jasna. Wiedziałam, że mam jeszcze korę w domu- okazała się niestety brzydka, drobna i w ogóle bez efektu, więc jakby jej nie było :/ . Sypnęłam, żeby nie było łyso- jednak trzeba jeszcze dokupić.
Te paskudne metalowe pręty to fragment podpory dla winogron- muszę w tym roku je odnowić i pomalować na brązowo, bo już się patrzeć nie mogę na nie..
Mahonia, wbrew nazwie
pospolita.. jest w obecnej chwili trudna do upolowania- byłam w 3 ogrodniczych! Udało nam się kupić krzaczki, co prawda jednopędowe, ale z kilkoma pączkami na każdej
Bratki Mamy
Żabcio Muzykant
To sobie odpoczęłam
Iwonko- nie dołuj mnie, budleja, do której codziennie zaglądam- na razie nie daje znaku

Mam jeszcze nadzieję.. Poczekamy jeszcze trochę..?
Z belek w sypialni jestem bardzo zadowolona! Mam takie odsłonięte w swoim panieńskim pokoju i bardzo mi zależało, żeby tez tak mieć u siebie w domu

Dobrze, że majster, który miał je malować nie dał rady zrobić tego w terminie- kupiliśmy wysoką drabinę i Mąż zrobił to sam- to, co byśmy musieli zapłacić, zapłaciliśmy za drabinę- a będzie jak znalazł do sprzątania w szczycie dachu- to 4m i od początku rozmyślałam, jak ściągać pajęczyny
Aniu- tak, oszczędności na obecnym etapie, to ważna rzecz.. Za malowanie całego domu musielibyśmy zapłacić ok 6tyś i to sama robocizna- trochę dużo, zwłaszcza jak wykańczamy dom i swoje portfele

Może nie jest pomalowane idealnie, ale się cieszymy, że zrobiliśmy sami. Jak napisałaś- zmęczenie spore, jednak satysfakcja większa! Kolory mamy, z Beckersa- Ligh Grey na ścianach szczytowych, Royal Purple na kolankowej i Vanilla Cream na suficie. Uzupełnię to ciemno szarą zasłoną i firanką w szaro fioletowe pasy. Chcę postawić też kwiat w fioletowej donicy. Narzuty na łóżko nie mam odpowiedniej jeszcze, ale pościel się będzie kolorystycznie zgrywać
Z drogą nie zamierzamy odpuszczać.. Na razie chcieliśmy mieć coś na szybko- a utwardzenie żwirem było najłatwiej wydusić "na już".. Myślę, że pod względem twardości mamy kilka lat spokoju, a o błocie na kostce nie chcę nawet myśleć w obecnej chwili..
U nas układ dróg na osiedlu jest taki, że do pewnego miejsca jest asfalt i wszystkie media. Dalej droga polna biegnie prosto- i mediów nie ma, bo idzie w pole.. Jednocześnie skręca w bok uliczka do 4 domów, w tym do naszego- i mamy wszystkie media oraz to świeże utwardzenie. Ale.. przy tej polnej drodze bez mediów, która biegnie prosto od asfaltu działkę kupił deweloper i ma budować bliźniak, a jak mu się spodoba, to planuje podobno kupić też działkę obok.. Będzie prowadzic do domów media.. W związku z tym gmina nie zrobi asfaltu, dopóki deweloper nie upora się z mediami- bez sensu byłoby teraz asfaltować, żeby deweloper zniszczył.. Jednak mamy rękę na pulsie, bo jak tylko deweloper przebrnie przez budowę i media, to na pewno będzie lobbował w gminie w sprawie asfaltu do swojej budowy- a wtedy my planujemy się podlączyć, że skoro asfalt prosto, to od razu z bok do nas- za jednym zamachem
Gmina jest dość przyjazna, a że wybory blisko, to otwarci są na potrzeby mieszkańców- wod-kan załatwiliśmy w niecały rok, od etapu pierwszej rozmowy z wójtem w sprawie pokrycia kosztów przez gminę, do momentu wody w kranie.. Mam nadzieję, że wiercenie dziury w brzuchu o asfalcie przyniesie równie dobry skutek..
Na razie jednak cieszymy się z tego, co udało nam się uzyskać- kilka lat dojeżdżaliśmy ubitą drogą, słabiej utwardzoną niż obecnie i były może 3 kałuże, żadnego błota, dało się jeździć nawet po silnym deszczu. media nas załatwiły koszmarnie- widać na zdjęciach koleiny błota do kostek- teraz jest znacznie lepiej- a małymi kroczkami planujemy z sąsiadami wydeptać sobie też i asfalt.
Agnieszko- moja budlejka, która siedzi w donicy- nic a nic.. Może przemarzła?

Dzięki za info- czujnie będę oglądać swoją!
Stolik po Babci, mam nadzieję, wpiszę się jakos w styl "salonu". Niby wszystko wyszło nam nieco nowocześnie, ale drewno wpasowuje się chyba w każde wnętrze..? Babcia była dla mnie szalenie serdeczna, byłam rozpieszczoną wnusią- nie mogłam sobie odmówić zabrania tego stolika, żeby mieć pamiątkę po Babci. Na szczęście Mąż nie protestował, a wręcz dopingował.
Dario- ciekawa jestem, jak będzie po deszczu na drodze- sądzę jednak, że znacznie lepiej, niż po wywaleniu samej ziemi przez firmę wod-kan. Gmina nawrzucała najpierw tłuczeń, utwardzili walcem, później gruby żwir a na koniec ten drobny żwir, który z daleka wygląda jak gruboziarnisty piach. Na pewno deszczówka będzie lepiej przesiąkać, niż stojące kałuże w błotnistej ziemi.. Wolałabym oczywiście asfalt, latarnie i chodniczek- ale nie wszystko naraz, Zresztą w rozmowie z wykonawcą żartowaliśmy z sąsiadem, czy zamiast żwiru nie woleliby przywieźć asfaltu z rolki, jak trawnik
Januszu- stolik, a w zasadzie jego blat, jest do poprawki- mam już lepszy sprzęt i może efekt finalny będzie nieco lepszy, niż obecnie.. Biorę jednak poprawkę na brak wiedzy i umiejętności oraz liczbę tal stolika, pomnożoną przez ilośc rozlanej herbaty i stawianych gorących szklanek

Sentyment mimo wszystko przeważył i może arcydzieło stolarstwa to nie będzie, jednak ten mebelek jest bliski mojemu sercu i po prostu musi zostać.
Sprawę drogi opisałam w odpowiedzi dla Ani, jak najbardziej chcemy sprawę ciągnąc dalej, a że teraz będę mieszkać na miejscu i gminę mam przysłowiowy rzut beretem- to zawsze mogę podjechać na pogawędkę- kierownika ds. dróg już znam, to teraz będę się przypominać
Do przeprowadzki zostały niecałe 3 tyg- dziś Mąż pojechał na budowę pogadać z Panem od podłóg- żeby nabrał tempa i skończył wszystko łącznie z lakierowaniem, do Wielkanocy. Lakier przeschnie kilka dni (5 dni na utwardzenie pozwalające na wniesienie mebli), a w sobotę po Wielkanocy przeprowadzka
Sił często mi brakuje- szczególnie mam kłopot z kręgosłupem, a weekendy pt "wejść na drabinę, zejść, prznieść drabinę, wejść".. to jeszcze nóg nie czuję do kompletu z kręgosłupem- ale i tak, jeśli trzeba coś zrobić, to jedziemy. Jak tylko biorę się za pracę, to zapominam o bólu i zmęczeniu- przypomina mi się wieczorem. Ale że ja umiaru nie mam, to zawsze robię to co muszę, najwyżej później cierpię przez chwilę. Chcoiażby mój dzisiejszy "odpoczynek"- ledwo z łóżka się rano zwlokłam, a dzień skończyłam tańcząc na szpadlu
