Siedzę sobie w domu na wsi, dokąd zostałam bardzo rano wywieziona przez M-a, który to pojechał do pracy...ma zgarnąć mnie wieczorem
Obiecuję sobie spokojnie podłubać w ogrodzie; lubię tak sama tu zostać...jakoś zawsze wtedy więcej i spokojniej zrobię
Tymczasem jednak siedzę w pokoju reprezentacyjnym, czyli jedynym, który aktualnie nadaje się do użytku, bo pozostałe dwa dochodzą do siebie po remoncie...Zresztą
reprezentacyjny tylko dlatego jest w miarę odszczurzony, że wczoraj byli u nas znajomi i trzeba było jakiś pokój przystosować, bo na zewnątrz jeszcze za zimno

No cóż - jest wiosna (gdyby ktoś nie zauważył) i inne działania stanowią priorytet...
A siedzę w domu, bo jeszcze nie da się działać w ogrodzie - rano zastałam szron na trawie; najbardziej martwię się o moje bratki w doniczkach, bo trochę je ścięło...W domu zresztą też nie za ciepło, aktualnie - po włączeniu przed godziną grzejnika - jest 15 stopni, to już i tak luksus
Nadrabiam więc zaległości na forum
W czasie ostatnich paru dni udało mi się też trochę uporać z zaległościami ogrodowymi. Prawie wszystkie rabaty sprzątnięte - została jeszcze rododendronowo-azaliowa, na której muszę potem również uzupełnić korę, oraz jedna rabata pod iglakami. Ta ostatnia była zawsze dobrze schowana

i nie poświęcałam jej zbyt wiele uwagi, zresztą w założeniach jest obsadzona różnymi zadarniającymi lub cieniolubnymi roślinami (barwinek, hosty, powojnik
Praecox) - jednak wczoraj została odsłonięta z racji konieczności wycięcia z niej dużej sosny wejmutki

Bardzo mi jej szkoda - walczyliśmy od 3 lat z rdzą wejmutkowo-porzeczkową, jednak bezskutecznie...po zimie igły zrobiły się całkowicie żółto-brązowe i widać już było, że jej czas dobiegł końca...
Może dzisiaj zrobię też wreszcie parę zdjęć
Ewa - spróbuję chyba tego przepisu w przyszłym roku, na razie skopiowałam i zapisałam w internetowym kapowniczku
Helenko - na temat M-ów ostatnio wymieniłyśmy uwagi

i przyznaję Ci rację...
Justi, no właśnie mam
variegatę i mam wrażenie, ze od 4 lat stoi w miejscu...miałam 2 roślinki, ale po tej zimie ostała się tylko jedna...chyba mnie jednak nie lubią
