No kochane moje Dziewczyny, melduję, że czuję się jak młody Bóg...po pierwsze zdrowie się poprawiło na tyle, że pojechaliśmy po obiedzie na działkę, piękna pogoda sprzyjała pracom wszelakim, ja oczyściłam rabatkę liliowcową i zasiliłam azofoską, już nie straszy przechodniów.
Dosadziłam, liatry biedronkowe i jeszcze kilka jeżówek.
Za to M usunął całą stertę gałęzi sosnowych, które sąsiadka nam przerzuciła przez płot

i wyrzucił część tzw. przydasiów, które mimo wszystko się gromadzą.
Za to kuzyn M jak tylko tak dla zabicia czasu złapał za łopatę, to ani się nie obejrzałam, a skopał mi tyle , że jestem o jakieś 2 tygodnie do przodu z robotą

. Powiększyłam sobie i przesunęłam starą rabatkę dla łatwiejszego dostępu do winogrona. No szczęśliwa jestem niesamowicie, kiedy tak szybko widać efekty. Powiedziałam kuzynowi, że rozłożyłam sobie robotę na jeszcze 2 sezony, ale z nim w takim tempie to wyrobię się z najgorszego i w tym...
Dzieciaki też się ładnie bawiły, więc dzień udany.
Mam nadzieję, że i Wasz weekend był cudny.
Aniu, jak dla mnie jestem gotowa na przyjęcie Twoich cudownych liliowców. Napisz tylko co i jak..
Asiu, witaj u mnie, ja u Ciebie byłam już nie raz...
