A jednak trochę ogrodowo podziałałam

. Przycięłam szwagrostwu różę pienną, pomogłam popielić i udzieliłam lekcji cięcia hortensji bukietowych

. Nie tak całkiem dzień zmarnowany.... Poza tym pierwszy raz od lat siedziałam na rowerze

... Kto forsuje teorię, że jazdy na dwukółce się nie zapomina, chyba nie miał dłuższej przerwy...

. Trochę mi zajęło ponowne oswojenie rumaka ... i pomyśleć, że w dzieciństwie i młodości nie zsiadałam z tego sprzętu... jeszcze naście lat temu jeździłam nim nawet do pracy.... A dziś? Czułam się jak ostatnia łamaga

... Moja 15-letnia chrześnica patrzyła na uprawianą przeze mnie "ekwilibrystykę" z dużym politowaniem

.
Martuniu, czytałam, że powiększasz działkę

... Nie rezygnuj kochana.... jak się trafia taka okazja.... Pomyśl ile róż tam zmieścisz...
Na fiołka miej oko
Aniu, no a gdzie silna wola

....
Elwi, to nic tylko imprezę urządzać! A serio, to co zrobiłaś z tym barwnym fantem?
Lulko, pamiętasz moją łopatę? Masz rację - kolorem pasują do siebie niemal idealnie, rękawiczki raptem nieco jaśniejsze

... Hortensje będą bukietowe, ogrodowe też mam, ale nie chcą u mnie kwitnąć

.
Linnenn, miło przywitać nowego gościa

. Rękawice są dość grube, w sam raz do róż

.
Oluniu, koncepcja rodzi się w bólach....
Mariasen, witaj u mnie

posiadaczko najpiękniejszych przylaszczek ! Pytasz o ścieżki. Kładłam je samodzielnie, więc nie są idealnie proste, do tego musiałam "wytracić" spadek terenu. Wprawdzie moja rodzina początkowo podejrzewała mnie o konszachty z jakimś ortopedą, ale moim zdaniem chodzi się po nich nie najgorzej. W końcu nie codziennie jeżdżę na działkę w szpilkach

.
Czy to prawda, że dziś śpimy krócej

?