Witajcie

Już mam sprawny internet

. Jeeeja złośliwość rzeczy martwych nie zna granic. Tradycyjnie jak zepsuł się internet to oczywiście pilnie go potrzebowałam. A to jakieś przelewy, a to jakieś maile a to jeszcze to a jeszcze kurierzy się zebrali na raz i nic sprawdzić nie można. Jakiś kosmos. Pojechaliśmy na działkę w sobotę rano mimo zapowiadanych deszczy. Było tak zimno że skutki tego odczuwam do dzisiaj. Dwie godziny tylko nie padało. Robota w ogóle się nie kleiła. A to tego brakuje a to to zginęło a to tego trzeba poszukać albo jechać do wuja pożyczyć. Masakra. Już mi się normalnie wszystkiego odechciewało. Zabetonowaliśmy 6 słupków. Nie wiem czy coś z nich będzie bo pada i nie wiem czy ten beton nie nasiąknie tą wodą i w ogóle się zawiąże. Mam nadzieję że tak. Wybraliśmy gotową mieszankę betonową że dodaje się tylko wodę. Rozrabiamy w wiaderku mieszadłem z wiertarką. Żeby nie prosić się już o betoniarkę. Myślałam że coś się w niedzielę polepszy i pomaluję słupki ale gdzie tam. Było jeszcze gorzej. Mieliśmy zabetonować kratki pod róże. Ale oczywiście tak wiało żeby się powyginały, beton by stwardniał i kratki byłyby krzywe. To sobie odpuściliśmy. Tak chciałam żeby to było zrobione zanim wsadzimy róże. No a tu jak zwykle nic z tego. Róże już przyjechały a kratki leżą w garażu. W chwili kiedy deszcz zdecydował się na chwilkę przestać padać, pozanosiliśmy słupki już na swoją działkę aby chociaż nie biegać po nie następnym razem. Wynieśliśmy już też stół do altany. Niedługo będę myślała o sprzątaniu domku. Póki co nie ma ani czasu ani warunków. Generalnie weekend spędziłam na zabawie z moją 2,5 letnią chrześnicą. Nie ubolewam nad tym bo ją rzadko mam okazję widzieć. Powiem Wam że ten Aniołek skradł moje serce. Kocham ją nad życie. Moja mała mądra dziewczynka. Nawet mi nie żal że tak padało bo jak tylko coś poszłam robić to Marysia zaraz krzyczała ciociu psić do mnie. Psidzieś zaraz? Eh.. tak bardzo żałuję że tak rzadko ją widzę. A tak bardzo kocham. Dobra koniec smętów. Mała fotorelacja :
Nazbieraliśmy troszkę kamieni i zaczynamy z ogrodzeniem.

Niestety tylko 6 słupków udało się zabetonować. Pomalować już nie. Wieczorem w sobotę taka była wichura i śnieżyca że patrzyłam przez okno i myślałam tylko - leżą już te słupki..jak nic. Na szczęście nawet się nie przekrzywiły

Na stawie była ciągle fala.

Foxer w ogóle nie przejmował się pogodą.

Huśtawka już funkcjonuje.

Studnia też już wyniesiona.

Meble już w altanie. Małe przymierzenie do lampionów.
