Dzieńdoberek Kochane
Oj myslałam, że dziś poszaleję w ogrodzie, bo pracy nie braknie chyba do końca wakacji, planów co nie miara, atu mój organizm płata figle. Trochę posprzątałam, po raz kolejny wygrabiłam liście, których znów nawiało z lasu i musiałam wrócić do domu. Nie dość, że zimno, to jeszcze okazuje się bardzo źle znoszę wysokie ciśnienie atmosferyczne! Oczy mało mi nie wypadną, głowa boli, podłoże "pływa", ogólnie czuję się do bani. Może jutro będzie lepiej.
Asiu ja uwielbiam takie różowe okulary! Fajnie, że i Tobie pasują
Reniusia dzięki za przypominajkę. Oczywiście na "ten" przędziorkowy oprysk jest już za ciepło

Trudno, teraz mam inny problem, bo ten duży świerk chory... no i muszę zacząć walkę z grzybami. Ech ta kora, myślę, że to z tego.

Ja też lepiej się czuję jak mogę coś podziałać, choć dziś po raz pierwszy wymiękłam.
Agunia nie wiem skąd się wzięła ta moja miłość do landrynkowych nie tylko kwiatów, ale i ubrań. Od jakichś 5 lat wciąż ten sam kolor dominuje w szafie, a ostatnio i w zagrodzie.
Czarna ja bardzo lubię niemal wszystko co "dzikie", albo co takie przypomina. Stąd chyba ten pociąg do pustaków. Żeby przełamać złą siewczą passę kupiłam 6 opakowań maciejki, ta się musi udać.
Gosiu witaj serdecznie i wpadaj tak często jak tylko masz ochotę.
Moniko całe dzisiejsze do południa buszowałam u Ciebie. Co czułam - napisałam u Ciebie. Dodam tylko, że Twój ogródek jest bardzo bliski memu sercu. Oj, chciałabym aby mój był już taki rozbujały jak Twój! Ale na to potrzebuje czasu, pracy no i kasy, niestety. Ale też kiedyś będzie!
Iwonko bardzo mi miło, że wpadłaś do mnie. Spędzając sporo czasu na FO nie sposób nie ulec pewnym trendom. Mnie też wzięło na różane zakupy, a jakże. Bałam się ich okrutnie, ale trudno, bez pracy nie ma... róż i pięknego ogrodu
Madziu a jakże, bardzo dobrze gadasz! Tak ma być i już! Nie przyjmuję innej opcji. Przed południem też było u nas mgliście i szaro-buro, po południu wyszło słonko, ale zmarzłam, bo musiałam robić w cieniu, a tam zdecydowanie chłodniej niż w słoneczku.
Jak pisałam nieco wyżej, ja uwielbiam różowy kolor, moja garderoba składa się w 50 % z czerni (którą ubóstwiam) ok. 45 % z różu, a reszta to już niemal nic nie znaczące brązy i szarości. Zauważyłam, że w ogrodzie od jakiegoś czasu najbardziej pasuje mi róż, biel i niebieskości szałwiowo - lawendowe. Jak to się gusta zmieniają. A był czas kiedy na balkonie królowała tylko czerwień i żółć. Dzisiaj bym się wściekła patrząc na takie zestawienie, zbyt agresywne. Dziś potrzebuję spokoju...
Agunia trochę się udało... ale planu nie zrealizowałam w pełni. Okropnie się czuję, cały dzień chodzę jak pijana. Nigdy wcześniej nie miałam takich problemów. Ech, starość nie radość, ale nic to, minie, musi. Jutro też kończę wcześniej więc plany są
Wandziu moje skołatane nerwy błagają o wrażenia estetyczne, które umożliwią uspokojenie i wyciszenie, stąd podobne upodobanie do spokojnych porcelanek i niebieskości lawendowych. Kiedyś nie wyobrażałam sobie zestawień różowo lawendowych, a dziś w ogrodniczych widzę tylko to. Może chcę widzieć? Podobno "podobne przyciąga podobne"

Coś podziałałam, ale nie zrobiłam wszystkiego co chciałam. Jutro ciąg dalszy.
Pozdrawiam Was Kochane i życzę fantastycznego tygodnia!
