Witajcie!
Padam ze zmęczenia, ale jestem bardzo zadowolona z tego, co udało mi się dzisiaj zrobić
Wysprzatąłam rabatę angielską! Oberwałam różom wszystkie pozostałe liście i wyzbierałam spod krzewów..ufff..tak łatwo to napisać, ale uwierzcie mi, roboty co nie miara. Na tej rabacie mam ok. 50 róż, a liści było mnóstwo.
Wszystkie pędy zielone, nawet
Souvenir du President Lincoln nie zmarzł ani centymetra! Ma 2-metrowe pędy, które zakulkowałam do podłoża.
Powycinałam na tej rabacie wszystkie byliny, lawendy, powojniki, trawy i inne suchoty. Cebulowe wychodzą, dzwonki brzoswkinolistne zielone jakby była wiosna, orliki startują, przetaczniki też. Patagonka - jeden jedyny egzemplarz, który miałam zgodny odmianowo jest zielony po ścięciu i puszcza zielone listki! Naparstnice mają piękne, zielone rozety! Mnóstwo nowych siewek!
Powojniki na parasolce zaczynają rozwijać liście!

Musiałam je przyciąć.
W zasadzie cięłam wszystko, co wpadło mi na sekator

Poza różami, ofkors, ale one też wkrótce bo pączki coraz większe.
Udało mi się też przyciąć jeden cisowy stożek i tym samym chrzest bojowy przeszły nożyce do formowania. Rewelacja.
Sztuka formowania jednak to wyższa szkoła jazdy, będę się uczyć.
Wszystkie róże pnące na altanie zielone po same końce, więc zapowiada się bajeczny pokaz ramblerów w tym roku!
Rabata angielska ma ok. 8 metrów długości, a porządki i cięcie w tym miejscu zajęło mi ponad 5 godzin.
Matko jedyna, ile roboty
W tym tygodniu już nie za wiele zdziałam bo tylko we wtorek wracam o 16 i zostaje mi zaledwie godzinka. W czwartek wyjeżdżamy na kilka dni, a w kolejny weekend jest Gardenia. Zostaje mi niedziela - 2 marca i potem 3 weekendy marca na wszystkie prace?.
Wiosenne porządki uświadamiają mi zawsze ile czasu i pracy pochłania ogród..bardzo to lubię, ale przy pracy zawodowej to wymaga wielu wyrzeczeń.
A jak Wam minął dzień?
