Jak miło, że Gospodyni wątku się odezwała

Cieszę się, że wywołałam uśmiech na twojej twarzy, może też i innych forumowiczów
Ja z kolei uśmiałam się z pomysłu Belladonny:
To co, siać w wiadrze, ścinać kwiatki zanim się wysieją, a dla pewności wiadro postawić na środku betonowego boiska szkolnego?
Trzymam kciuki, może to zadziała
Z ostrogowcem nie mam doświadczeń, ale rachunek sumienia trwa, więc dalej "daję do pieca":
3. Pewnej jesieni otrzymałam w prezencie cudne, wielkie dynie ozdobne. Zdobiły mój taras jeszcze kiedy zima rozgościła się na dobre. Nie dały rady zamarzaniu w nocy i rozmarzaniu w dzień - zrobiła się z nich lekka paćka. "Pani Mądra" (czyli ja) wyniosła sfatygowane cudeńka na kompost. I dobrze. Proces gnilny przebiegał bez zakłóceń - wiosną nawet śladu nie było.
Kompościk sypki, czarniutki, w sam raz na nową rabatkę, powstałą poprzez eksterminację trawnika. Rabata powstała, roślinki posadzone, ogrodniczka dogląda postępów wzrostowych. A postępy imponujące

Myślę: dostały bylinki dobre papu bo rosną jak wściekłe

Dziwne tylko, że jedna w drugą podobne do siebie

Oj, niedobrze, coś mnie tknęło... Oglądam listki - nijak to ostróżka nie jest, ani jeżówka, ani rozwar... Ki czort? Zlikwidowałam problematyczną plantację, zostawiając dwa okazy, żeby stwierdzić co to takiego (dalej nic mi nie świtało

) i wyhodowałam dwie dynie wielkości piłki lekarskiej

Tym razem już nie wynosiłam ich zewłoków na kompost
Pozdrawiam, Elwi