Ewa - ja kocham koty i gdybym mogła to miałabym ich całą zgraję. Może to i dobrze, że mieć ich nie mogę. Całe życie były u mnie w domu koty, a kilka lat temu (po tym jak zbierałam pryskane wiśnie w sadzie by zarobić na studenckie wakacje) dostałam uczulenia na wszystkie sierściuchy. Wystarczy, że pogłaszczę i mam wysypkę i płaczę

Gdy jetem u rodziców, a nawet u sąsiadki to bez leków antyalergicznych nie wytrzymałabym. Tak to właśnie jesteśmy truci pryskanymi owocami. Te wiśnie były jakby oblane wapnem, a ja je jadłam
Co do roślinek - nie wiem co będę sadzić. Jakbym mogła to posadziłabym wszystko

Na pewno uwielbiam żurawki-są takie wdzięczne gdy kwitną. Mam nadzieję, że moich kilka wytrzyma tę zimę i zwały śniegu na nich leżące. Uwielbiam hosty za ich bezproblemowość i za to, że pięknie rosną nawet na mojej południowej patelni (w zasadzie cały ogródek mam od południa, a dużych drzew brak). Piękne są jeżówki, lilie, liliowce, chryzantemy zimujące, uwielbiam tojad, tojeść i piwonie. A w zasadzie wszystkie byliny

Co do róż-jeszcze jest to dla mnie zbyt zaawansowana choroba więc na razie staram się na nią nie zapaść. Na razie mam jedną różę (tak, tak miałam nie zapadać, ale jak ją zobaczyłam na ryneczku to nie mogłam się oprzeć

Miała być parkowa, łatwa w uprawie, a okazała się pnąca, w dodatku z tych trudnych, dla wytrawnych ogrodników. Obstawiam, że najprawdopodobniej jest to tatoo, lub that jazz. Oby to była ta druga. Na razie sobie śpi pod kopczykiem z ziemi i 2 warstwami włókniny. Jeśli przetrwa to zgłoszę się do Ciebie-kochana z fotką cobyś mogła mi podpowiedzieć jak ją ciąć, bo tego obawiam się najbardziej
Ps mój Kubuś to też czasem taki Kubalucha bo psotny jet strasznie-usiedzieć w miejscu, nie usiedzi, zabawki tylko psuje i się nimi nie bawi. Tylko by biegał, skakał, dzisiaj mając 2 lata i 5 msc zrobił fikołka (a zamierzał się z tym już msc), na hulajnodze jeździ i zastanawiam się czy mu kólek od rowerka nie odczepić
