Kamienie na skalniaki pozbieraliśmy z sąsiadem na polu. Potem zapakowaliśmy na przyczepkę (taką niską dwukołówkę, więc po odczepieniu od traktora można było ją oprzeć o ziemię) i zawieźliśmy na miejsce. Do przetaczania co większych sztuk użyliśmy dźwigni z deski i kilku cegieł.
Weź kawał dechy ( dobrze trochę ją sprofilować na końcu (w kształt zaostrzonego szpadla), podłóż pod kamień. W niewielkiej odległości od kamienia trzeba ustawić jedna na drugiej kilka cegieł (lepsze sa pustaki - większe, więc nie spadają, a deska się nie zsuwa) i można przetaczać. Na początek proponuję wziąć kogoś do pomocy i uważać, żeby nie zrobić sobie krzywdy - źle podparta deska może zjechać z cegieł i ku ku gotowe.
Ewo, z bardzo dużymi kamieniami rzeczywiście może być ciężko. Czasem najgorszą częścią operacji jest wydłubanie z ziemi (w takiej sytuacji można trochę podkopać i za pomocą dźwigni wytoczyć z zagłębienia). Jak już wyjdzie - jest Wasz. Jednak wydaje mi się, że powyżej 100 kg może być ciężko.
Kiedyś miałam taki na polu, ciągle ktoś urywał o niego lemiesze. Okazało się, że do wyciągania potrzeba było 5 traktorów. Po wyciągnięciu okazało się, ze kamień ma 180 cm długości i od 80 cm do 140 cm wysokości (szerokość podobna). Do tej pory leży prze błotku. Chciałabym go przewieźć, ale na razie nie było okazji.
Lód faktycznie był wtedy świetny na łyżwy - sprawdzałam. Natomiast w tym roku jeszcze nie byłam. I póki co, zaczyna padać śnieg, więc na łyżwy będzie niezbyt dobrze.
Madziu cześć
Lód rzeczywiście wygląda jak lodowisko, powiedz proszę ile lat ma Twoja brzoza płacząca, czy ją na wiosnę podcinasz? Kupiłam w zeszłym roku taką mizerotkę i chciałabym, żeby się zagęściła
Wierzę, że są kwiaty, które się rodzą z spojrzeń ludzkich oczu. Anka Moje wątki, Aktualny
Moja brzózka płacząca rośnie u mnie jakieś 6-7 lat. Była kupiona za okazyjną cenę, zapewne ze względu na wyjątkowo paskudny wygląd. Korona składała się z dwóch marnych badylków, w dodatku zwisających na jedną stronę. Po dwóch czy trzech latach drzewko zagęściło się, a część gałęzi przywiązałam w taki sposób, aby rosły w różnych kierunkach, tworząc regularną koronę. Obecny efekt - na załączonych powyżej fotkach. Brzózki nie przycinam. Nie wolno tego robić zwłaszcza na wiosnę, gdyż tak potraktowana brzózka może wykrwawić się na śmierć. Jeżeli już - cięcie należy przeprowadzać w lipcu lub sierpniu. Później już nie, bo rany muszą zabliźnić się przed zimą.
Madziu na widok tych panów z drewnem na lodzie aż mnie wstrząsnęło. Ja się strasznie boję wchodzić na lód i nie lubię nawet patrzeć jak ktoś po lodzie chodzi. To efekt traumy z dzieciństwa, kiedy widziałam jak pod moim kolegą złamał się lód i tylko cudem udało się go wyciągnąć
Witaj Madziu , ale się uśmiałam ze zdjeciam na którym kotek patrzy się obiadek i jeszcze napis Coś by sie zjadło, świetne http://images64.fotosik.pl/589/639df298d8566b81med.jpg piekne zdjecia też bardzo mi sie podoba.
Madziu a ten lud jest na tyle zamarźnięty że można po nim bezpiecznie chodzić? Pewnie ja to bym się bała.
Sklniak przesliczny, tylipany na tle kamienia piękne. A jeśli chodzi o kamienie to ja je bardzo lubię w ogrodzie. Też mam taki jeden z pola wyciagnięty ale czeka cierpliwie na przywóz, może kiedyś sie uda. Pozdrawiam cieplutko
O tak, włażenie na lód może być tragiczne w skutkach. Natomiast lód (,,czarny lód"), który powstał, jak to się u nas mówi ,,z wody" tzn. wyłącznie z zamarzniętej wody w okresie, kiedy nie było opadów śniegu i ma ponad 5 cm grubości jest zasadniczo bezpieczny. Okazuje się, że jest, wbrew pozorom, całkiem elastyczny. Padające drzewo nie załamuje takiej tafli, choć ją ugina. należny unikać miejsc bezpośrednio przy brzegu i tych, gdzie występuje prąd (na jeziorach przepływowych, takich jak nasze). Kiedyś przejechałam całe nasze jezioro na łyżwach. Swoją końcówkę znam i tam się czuję, jak na podwórku. Natomiast w okolicach środka jeziora wrażenie jest mocne. Dopiero wtedy widać, jak rozległy jest to akwen. A najlepsze jest wrażenie głębi pod stopami. Tym bardziej, że lód, zamarzając na tak rozległym zbiorniku, nie tworzy jednolitej tafli, tylko coś w rodzaju delikatnie pofalowanej powierzchni (to niezupełnie to, ale nie umiem tego lepiej wyrazić) poprzedzielanej dylatacjami, które powstają w wyniku naprężeń tafli. To całkiem tak, jakby chodziło się po wodzie.
Widzę że mamy na forum nową Pomorzankę Ogród masz przepiękny i fajnie, że się nim z nami dzielisz. Zajrzyj może na 'kaszubskie pogaduchy' jest tam parę fajnych babeczek i właśnie w środę mamy spotkanie
Witaj koleżanko zza jeziora. Tak jak pisała Marysia będziemy miały stację meteorologiczną a dla nas to ważna sprawa jaka tam jest temperatura/jakieś zboczenie ogrodnicze/.Twój ogród no cóż- Sobącki Raj. Zobaczyć go w realu i .........Nie,nie umrzeć ale zabrać się do roboty u siebie. Niech no tylko wiosna nastanie.