Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
- cyganka77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2062
- Od: 21 sie 2012, o 14:52
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Super opowieść o Bolku, a do tego przystojnym.
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Alu Bolek i mnie ujął za serce , a jeszcze bardziej Twoja opowieść o nim
cieszę się, że został z Wami -czyli w dobrych rękach
wracaj do zdrówka i do nas , bo brak tu Ciebie 



Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Romaszko Ty i Pati to z byle czego opowieści napiszecie i tłumy przyciągacie do czytania
....czytać was dwie, to mogę bez końca 


Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Romaszko koziołek przystojny z tą bródką kolorową a koza jaka w niego wpatrzona 

Ostoja spokoju...
Pozdrawiam Daria
Pozdrawiam Daria
- semper
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2538
- Od: 27 lis 2011, o 10:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: 160km od Pragi
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Fajny Bolek.Ja też mam Bolka.Tylko, że mój mruczy i nie ma płci przeciwnej nic do zaoferowania.
Tak w ogóle to cieszę się, że znów mogę Ciebie czytać.
Tak w ogóle to cieszę się, że znów mogę Ciebie czytać.

-
- 500p
- Posty: 929
- Od: 28 sty 2013, o 12:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Płocka
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Piękny koziołek
Dobrze, że wróciłaś, nie znikaj nam więcej 


Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Ałła,witaj na nowo
,zawsze lubiłam Cię podczytywać,kręgosłup pielęgnuj bo to podstawa naszego bytowania,...kozioł super facet,może wiedział ,w jakie progi wstępuje i juz przed furtką przyżekł sobie,szanuj gospodarza i jego otoczenie
i dlatego od razu wykazł się dobrym zachowaniem,
trzymaj się cieplutko i dbaj o siebie.


trzymaj się cieplutko i dbaj o siebie.

- romaszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1410
- Od: 31 gru 2010, o 23:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie. Wola Uhruska
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Hejka! Dziękuję Wam za miłe, serdeczne wpisy! Właśnie wróciłam z obozu zimowego dla dzieci, pracowałam (oczywiście społecznie) w kuchni. Noooo... nie powiem... jestem trochę zmęczona. Nakarmić 40 dzieciaków + personel, to nie byle co! Pracowałyśmy zazwyczaj we dwie, czasami we trzy osoby. Ale zmęczenie fizyczne to nie najgorsze co mnie martwi, jestem trochę zdołowana tym, co zobaczyłam na tym obozie. Otóż, zimowisko jest organizowane dla wszystkich chętnych dzieci w wieku 6 ? 12 lat. W większości to są dzieciaki z naszego i okolicznych kościołów ewangelicznych ale również dzieci z biedniejszych rodzin (bez względu na wyznanie rodziców), niektóre zostawały na noc a po niektórych codziennie jeździliśmy a wieczorem zawoziliśmy samochodem, inaczej te dzieci nigdy by nie zobaczyli jak wygląda obóz.
Serce mi się kraja, jak wspominam tych dzieciaków, rodzeństwo, dwóch braci i siostra, w domu zostało jeszcze troje starszych dzieci. Chłopaki w wieku 9 i 11 lat, mówią na poziomie 3-4 letniego dziecka, nie potrafią czytać, młodszy ma nadruchliwość i chyba jakąś odmianę autyzmu. Zabolało mnie kiedy usłyszałam od ludzi, że ci chłopcy nie mówią, przecież rozmawiałam z nimi, potrafili powtórzyć za mną wierszyk! Oni potrafią powiedzieć wszystko! Tylko jak mają to robić jeśli maja już przyklejoną metkę "niemowa" i nikt z nimi nie rozmawia!
Natomiast dziewczynka lat 7 jest rezolutna, ma dobrą wymowę, na początku trzymała się z dala od dzieci ale potem już jakoś się rozluźniła i też uczestniczyła w grach i zajęciach plastycznych. Raz dziennie, za zwyczaj po zajęciach przed obiadem, dzieci wychodziły na dwór, maszerowały do lasu, jeździły na sankach, robiły ognisko lub lepiły bałwanów. Ale pierwszego dnia mieliśmy nie lada problem, okazało się, że ta trójka ubrana w kurtki wiatrówki i szmaciane cieniusieńkie adidasy a za oknem ? 15! Dzięki Bogu jakoś ich poubieraliśmy, niektóre dzieci mieli po dwie pary butów a kurtki zorganizowała jedna z sióstr po swoich i sąsiedzkich dzieciach! Ogłosiliśmy apel i na następny dzień z samego rana przyjechała duża torba z kurtkami, czapkami, rękawiczkami, skarpetkami it.d. ze zbiórki w kościele.
Któregoś dnia zaproponowałam tej dziewczynce, że uczesze ją w warkoczyk. Wzięłam gumkę do włosów od pastorowej, która nawiasem mówiąc, ma dziewięcioro dzieci z których czwórka adoptowana z zespołem downa ... ale to już inna historia
Czesałam jej te włoski a ona aż oczeniata zmrużyła, wyglądała jak moje koty kiedy ja ich czeszę, miałam wrażenie, że zaraz zacznie mrucząc jak one. Nie stałam jej się pytać czy mama ją czesze bo nie chciałam sprawiać jej przykrości ale z tego co zauważyłam, to chyba był jej pierwszy raz. Na następny dzień mieliśmy dużo pracy w kuchni, ponieważ dzieciaki miały występować w klubie, śpiewać piosenki, czytać wierszyki i przedstawiać scenki z Biblii. W tym celu, przeddzień, zrobili na zajęciach plastycznych piękne serduszka z wersetami, poroznosili po wsi z zaproszeniem na koncert mieszkańców wsi. A my, kucharki z siedmiu boleści ... czy jak to się mówi??
Szykowałyśmy poczęstunek dla wszystkich widzów w postaci szarlotki, ciasteczek i gorących drożdżówek. Dla tego wcale nie miałam czasu, żeby pobawić się z dzieciakami, dopiero po koncercie zauważyłam, że dziewczynka cały ten czas trzymała w ręku te gumkę do włosów, którą wczoraj spięłam jej włosy. Miałam wyrzuty sumienia, że nie zauważyłam tego wcześniej.Oczywiście od razu, jak wróciliśmy do obozu, uczesałam ją i powiem Wam, że nie wiem która z nas była szczęśliwsza w tym momencie, dziewczynka, że wreszcie ciocia ja uczesała czy ja, że chociaż w taki sposób mogę uszczęśliwić dziecko.
No i teraz meritum. Zawsze byłam przeciwna odbieraniu dzieci rodzicom ale po tych przeżyciach sama już nie wiem ... Tylko nie krzyczcie na mnie od razu, zaraz postaram się wytłumaczyć dla czego zmieniłam swój pogląd. Często się słyszy, że jakie rodzice by nie były to zawsze w domu dziecku lepiej, też tak myślałam. Ale spójrzmy na te trójkę dzieciaków, jakby teraz ktoś chciał ich zabrać od rodziców, to oni by oczywiście tego nie chcieli, płakaliby, no bo przecież mama jest mama. Ale przecież te dzieciaki nie rozumieją, że przy tych rodzicach oni dalej zostaną niemowami, analfabetami którzy w wieku 11 lat nie potrafią umyć rąk i zawiązać sznurowadła. Nie mówię o rodzinach gdzie jest tylko bieda ale dzieci są normalnie kształceni i rozwijają się prawidłowo lecz o takich gdzie oprócz biedy ( chociaż na papierosy i wódkę stać) dzieci są tak zaniedbane, że widać to gołym okiem. Czy w takich sytuacjach nie lepiej by było dla tych dzieci, żeby one może i tęskniły po swoich rodzicach ale wychowywały się w rodzinach zastępczych w których będą mieli możliwość normalnie się rozwijać?! Może powiecie, że w rodzinach zastępczych też bywa różnie. Zgadzam się. Słyszałam o takich rodzinach z telewizji. Ale, na przykład, te rodziny zastępcze, które ja znam osobiście, a znam ich dość dużo, wszystkie są wspaniałe, czasami podziwiam cierpliwość i mądrość tych rodziców zastępczych, chwała Bogu, że istnieją tacy ludzie!
Serce mi się kraja, jak wspominam tych dzieciaków, rodzeństwo, dwóch braci i siostra, w domu zostało jeszcze troje starszych dzieci. Chłopaki w wieku 9 i 11 lat, mówią na poziomie 3-4 letniego dziecka, nie potrafią czytać, młodszy ma nadruchliwość i chyba jakąś odmianę autyzmu. Zabolało mnie kiedy usłyszałam od ludzi, że ci chłopcy nie mówią, przecież rozmawiałam z nimi, potrafili powtórzyć za mną wierszyk! Oni potrafią powiedzieć wszystko! Tylko jak mają to robić jeśli maja już przyklejoną metkę "niemowa" i nikt z nimi nie rozmawia!
Natomiast dziewczynka lat 7 jest rezolutna, ma dobrą wymowę, na początku trzymała się z dala od dzieci ale potem już jakoś się rozluźniła i też uczestniczyła w grach i zajęciach plastycznych. Raz dziennie, za zwyczaj po zajęciach przed obiadem, dzieci wychodziły na dwór, maszerowały do lasu, jeździły na sankach, robiły ognisko lub lepiły bałwanów. Ale pierwszego dnia mieliśmy nie lada problem, okazało się, że ta trójka ubrana w kurtki wiatrówki i szmaciane cieniusieńkie adidasy a za oknem ? 15! Dzięki Bogu jakoś ich poubieraliśmy, niektóre dzieci mieli po dwie pary butów a kurtki zorganizowała jedna z sióstr po swoich i sąsiedzkich dzieciach! Ogłosiliśmy apel i na następny dzień z samego rana przyjechała duża torba z kurtkami, czapkami, rękawiczkami, skarpetkami it.d. ze zbiórki w kościele.
Któregoś dnia zaproponowałam tej dziewczynce, że uczesze ją w warkoczyk. Wzięłam gumkę do włosów od pastorowej, która nawiasem mówiąc, ma dziewięcioro dzieci z których czwórka adoptowana z zespołem downa ... ale to już inna historia

Czesałam jej te włoski a ona aż oczeniata zmrużyła, wyglądała jak moje koty kiedy ja ich czeszę, miałam wrażenie, że zaraz zacznie mrucząc jak one. Nie stałam jej się pytać czy mama ją czesze bo nie chciałam sprawiać jej przykrości ale z tego co zauważyłam, to chyba był jej pierwszy raz. Na następny dzień mieliśmy dużo pracy w kuchni, ponieważ dzieciaki miały występować w klubie, śpiewać piosenki, czytać wierszyki i przedstawiać scenki z Biblii. W tym celu, przeddzień, zrobili na zajęciach plastycznych piękne serduszka z wersetami, poroznosili po wsi z zaproszeniem na koncert mieszkańców wsi. A my, kucharki z siedmiu boleści ... czy jak to się mówi??

No i teraz meritum. Zawsze byłam przeciwna odbieraniu dzieci rodzicom ale po tych przeżyciach sama już nie wiem ... Tylko nie krzyczcie na mnie od razu, zaraz postaram się wytłumaczyć dla czego zmieniłam swój pogląd. Często się słyszy, że jakie rodzice by nie były to zawsze w domu dziecku lepiej, też tak myślałam. Ale spójrzmy na te trójkę dzieciaków, jakby teraz ktoś chciał ich zabrać od rodziców, to oni by oczywiście tego nie chcieli, płakaliby, no bo przecież mama jest mama. Ale przecież te dzieciaki nie rozumieją, że przy tych rodzicach oni dalej zostaną niemowami, analfabetami którzy w wieku 11 lat nie potrafią umyć rąk i zawiązać sznurowadła. Nie mówię o rodzinach gdzie jest tylko bieda ale dzieci są normalnie kształceni i rozwijają się prawidłowo lecz o takich gdzie oprócz biedy ( chociaż na papierosy i wódkę stać) dzieci są tak zaniedbane, że widać to gołym okiem. Czy w takich sytuacjach nie lepiej by było dla tych dzieci, żeby one może i tęskniły po swoich rodzicach ale wychowywały się w rodzinach zastępczych w których będą mieli możliwość normalnie się rozwijać?! Może powiecie, że w rodzinach zastępczych też bywa różnie. Zgadzam się. Słyszałam o takich rodzinach z telewizji. Ale, na przykład, te rodziny zastępcze, które ja znam osobiście, a znam ich dość dużo, wszystkie są wspaniałe, czasami podziwiam cierpliwość i mądrość tych rodziców zastępczych, chwała Bogu, że istnieją tacy ludzie!
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Niestety się z Toba zgodzę. Mój Tato jest wieloletnim nauczycielem i opowiadał, że do jego szkoły przychodziły 6 - latki, które nie umiały trzymać w ręku kredki. Nie umiał, bo NIGDY czegoś takiego jak kredka nie widziały. A przecież kredki kosztują dosłownie grosze... A malować można choćby na zużytych opakowaniach.
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2788
- Od: 20 sty 2011, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Ja po długich latach pracy w szkole, to już takie rzeczy widziałam, że długo by opowiadać.
Smutne to, ale zawsze się działo i pewnie dziać się będzie, chociaż te kontrasty, jakie mamy teraz w naszym życiu są czasem nie do zniesienia.
Z jednej strony wrzeszczące reklamy: kupuj, wypróbuj! samochody, telewizory! większe, droższe, lepsze, nowsze! A z drugiej strony Twoja, Romaszko opowieść...
Smutne to, ale zawsze się działo i pewnie dziać się będzie, chociaż te kontrasty, jakie mamy teraz w naszym życiu są czasem nie do zniesienia.
Z jednej strony wrzeszczące reklamy: kupuj, wypróbuj! samochody, telewizory! większe, droższe, lepsze, nowsze! A z drugiej strony Twoja, Romaszko opowieść...
- renzal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6235
- Od: 13 maja 2011, o 12:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Płocka
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Jeździłam z moim H na obozowe akcje letnie z ZHP i bywały dzieci z takich domów...aż serce krwawiło.
pozdrawiam Renata Pod Jesionem cz.5 ,czyli: akt V dramatu!
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja
)Nadzieja umiera ostatnia...
Ciągle marzę, że w tym roku uporządkuję mój ogród. (nowy rok - już szósty - nowa nadzieja

- survivor26
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4396
- Od: 31 sty 2012, o 14:23
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ok. Lwówka Śl.
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Ale trzeba jeszcze chcieć....widziałam tutaj dzieci z 'normalnych' rodzin, gdzie nikt nie pił czy dzieci nie maltretował, po prostu się nimi nie zajmował... no i te dzieci kredek obsługiwać nie umieją, bawić się w grupie nie umieją, ale często umieją już obsługiwać pilota TV (dzieci w wieku mojej Sary...). Żeby nie było, Flora też pilota obsługiwać umie...tyle, że umie jeszcze milion innych rzeczysweety pisze:Niestety się z Toba zgodzę. Mój Tato jest wieloletnim nauczycielem i opowiadał, że do jego szkoły przychodziły 6 - latki, które nie umiały trzymać w ręku kredki. Nie umiał, bo NIGDY czegoś takiego jak kredka nie widziały. A przecież kredki kosztują dosłownie grosze... A malować można choćby na zużytych opakowaniach.

Ja jestem za odbieraniem dzieci z rodzin patologicznych, nasza pani sołtys prowadzi rodzinne pogotowie opiekuńcze, więc na co dzień obserwuję, jak strasznie zaniedbane i zmaltretowane fizycznie i psychicznie dzieci do niej trafiają...wiadomo, większość dzieci będzie za rodzicami biologicznymi tęsknić, ale w rozrachunku calożyciowym, lepsza taka tęsknota, niż życie z góry skazane na przepadek. Jak patrzę na trzecie czy czwarte pokolenie radośnie rozmnażających się alkoholików i bandytów, to jestem także za przymusową kastracją, no ale to niestety już w grę nie wchodzi...
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2788
- Od: 20 sty 2011, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
No skądże, wszak jesteśmy społeczeństwem CYWILIZOWANYM! I to są właśnie paradoksy współczesnego świata...survivor26 pisze:Jak patrzę na trzecie czy czwarte pokolenie radośnie rozmnażających się alkoholików i bandytów, to jestem także za przymusową kastracją, no ale to niestety już w grę nie wchodzi...
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42371
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Macie wszystkie rację, ale jeżeli dzieci trafiają do domów dziecka (biduli) to niestety ciężko z dna się odbić, chociaż chowane w cieple i dobrych warunkach. Rodziny zastępcze owszem, bo są ludzie z których kipi miłość rodzicielska, ale tu też powinna istnieć kontrola i pomoc ze strony fachowców. Bardzo trudny temat 

- paputowy dom
- 200p
- Posty: 245
- Od: 11 cze 2012, o 21:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: dolnyśląsk
Re: Wiocha, tu się narodziłam na nowo!
Też się z tym spotkałam. Uczyłam przez jakiś czas w malutkiej szkole na wsi. W mojej klasie była dziewczynka z patologicznej rodziny. Rozmawiałam z Dorotką , uczyłam się z nią kiedy mogłam. Tłumaczyłam innym dzieciom z klasy (nie przy niej oczywiście) jak ważna jest ich pomoc i akceptacja. Pracowałam tam rok, później dowiedziałam się, że Dorotkę i kilkoro rodzeństwa zabrano do Domu Dziecka.