Madziu, Iwonko, Iguś, Agnieszko, Marysiu , Marto 
Dziewczyny, ale mnie zaskoczyłyście. Myślę, że każda z Was by tak postąpiła.

Zresztą moje wszystkie zwierzęta są u mnie...z jakiegoś powodu.Żadne z nich nie było kupowane, oczekiwane i wytęsknione. Rudzika historię znacie. Lulasia była najładniejszym kotem z miotu i ....miała kosztować majątek, ale....dostałam ją za darmo od hodowcy, bo ....wyrzuty sumienia za Rudzika nie pozwalały mu spać

Ziguś jest dzieckiem Luli, ostatnim z jakichkolwiek jej dzieci. Na pamiatkę wszystkich wspólnie przeżytych porodów Luli (musiałam jej pomagać, sama nie dawała rady). Pies Mika jest prezentem dla mojego M z okazji zamieszkania w nowym domu ( jako żywy alarm). A Pepsi dostałam za pół litra napoju wysokoprocentowego od takiego jednego gościa, bo żal mi było. Mieszkała z matką (rasową husky) w budzie!!To był czas, w którym poszukiwałam szczeniaczka, bo pies syna Sara wpadła pod samochód i trzeba było szybko działać. Taka to historia...
A bardziej w temacie ogrodowym, to powiem Wam że u mnie zima okrutna, w nocy było -20

. Teraz świeci ślicznie słoneczko, temperatura -13

.Mam już posiane petunie, kobeę, żeniszka i lobelię różową. Wczoraj zakupiłam niebieską lobelię, i dziś wysieję.
Agnieszko - mój winobluszcz jest bardzo ekspansyny, wszędzie go pełno, więc uszczknęłam nieco tych wszędobylskich pędów już teraz. A tak solidnie to go podcinam zwykle po przejściu mrozów.

Potem te patyki rozdaję, bo one bardzo szybko się ukorzeniają.I zarastają
Marto - z wianuszkami mam już plan działania, widziałam na zszywce wieniec wielkanocny, z samych bazi, trafił w mój gust, a przede wszystkim nie jest trudny do wykonania, bo moje łapki to...takie raczej lewe...
Troszkę miłych i słonecznych chwil ze słonecznym i zawsze uśmiechniętymi kwiatkami

Bardzo lubię bratki, są obowiązkowe w moim ogrodzie.
Zmykam do sobotnich zadań, pozdrawiam i życzę miłego weekendu.
