
Na ogródku mam teraz czarną koteczkę, która u mnie się okociła, ale niestety kociaki nie przeżyły. Załatwiłam klatkę- łapkę i zawiozłam do sterylizacji. Koteczka teraz ma się dobrze. Mieszka u mnie na działce i co drugi dzień jeżdżę aby ją nakarmić. Teraz przyszedł jeszcze jakiś burasek, więc mam dwa. Mają w altanie kuwetę z której korzystają i mięciutkie posłanie. Nie wyobrażam sobie działki bez kotów. Wielu kociakom załatwiłam domek, bo ludzie maluchy wyrzucają na działki. Jakby wszyscy zadali sobie trud i wysterylizowali dzikie koty, nie byłoby takiego problemu. Ale komu się chce? Tyle zachodu!!!!