Och, witajcie Lubiełki nocną porą :P .
Zimno, że aż strach, całe 7 stopni, wilgotno ale..
Tesscowa Barkarole wygląda jak z obrazka.
Ani zimno, ani deszcz nie zrobiły na niej wrażenia,
a wszyscy macali ją namiętnie, chcąc potwierdzić swoja diagnozę,
że "to sztuczna róża, przecież z daleka widać, bo nawet nie ma skazy na płatkach".
No, i widziecie, że nawet mi żuchwa kłapie

,
bo sama nie spodziewałam się tak nieskazitelnej urody i odporności.
( Rozkwitnięte Westerlandy straciły wszystkie płatki,
a Abraham wytytłał się w błocie, jak dwulatek!)
Ino Tatoo, jak z innej bajki- świeża, trzyma wszystkie kwiatostany,
nawet ten, z którym przyjechała od Tessy !!!!
Coś nieprawdopodobnego.
Tessco, jak wolisz.
Oprysk = kroplówka, doglebowe = paszczowo-jelitowe.
Ja zrobiłam w zeszłym tygodniu wzmacniająco ( czarna plamistość) oprysk.
A młode, tj, nowe dostaną Asahi.
Gosiek, absolutnie polecam sosny w odmianach, bo :
zakwaszają, mają zwykle palowe korzenie i nie wypijają innym,
stanowią całoroczną osłone, i...można je formować na topiar lub "bonasi".
A sosna pospolita, taniutka.
Tess, golasy chyba kopią w Rosarium, na początku października ?
Aguś, dobry, miły wieczór :P
Teraz chyba wszyscy"różarze" przeżywają oblężenie

A z pewnością Ci, którzy umieją nazwać swoje rośliny
i nie sprzedają " róż czarnych, niebieskich i czerwonych",
z którch licho wie, co wyrośnie
A kupno konkretnej odmiany, to nie tylko snobizmm
a przede wszystkim - wiedza o materiale genetycznym;
odporności na temeporatury, odporności na choroby,
długości i powtarzalności kwitnienia, docelowej wysokości, etc.
Vide - tessowa Barkarole/ Barcarolle/ Tatoo, której kwiatom ani +5C, ani ulewy nie straszne!
Gosiu/ GERTRUDO, Ty - fachowiec ZAWSZE masz rację !
Ewiku, odpowiedź w "Różach", pewnie Colette, pytanie tylko , która?
Krysiaczku, sto lat temu, w czasie młodości
w starodawnej, stalowej taczce, robiliśmy kiełbaskowe ogniska.
Mamon nie pozwalała wypalać trawy, we wrocławskim ogródku,
więc potrzeba okazała się matką wynalazku

.
3 cegły pod metalowe częsci - koło i nóżki, i już ciepłorozgrzanej stali
nie miało kontaktu z trawnikiem.
Hihihihi, jak mi miło słyszeć, że i Ty, zaczynasz marzyć o gumowym ogródku!
Cymanonowa Ewulku, cieszę się bardzo, że niebo Ci łaskawe.
Te rośliny nie są trudne w uprawie, dużo wybaczają i wcześnie sygnalizują, że coś je uwiera i coś im nie pasuje - spuszcają liście, zalewane lub suszone żółkną od dołu, palą się od góry, pstrokacieją przy przędziorkach, wywalają się przy zbyt małych donicach.
Ale, miej noc piękną, w gwiazd rozbłyskach, a nie myśl o fizjologii drewniejących badyli
Hahahhahaa, Kochanie kupiło mi metrową kordylinę za 22 zł

Do kompletu z moją malusią .