Róże nadal bez okrycia Mam nadzieję, że trochę wiatru jeszcze im nie zaszkodzi. Dziś zaczęło wiać, a w czasie takiej pogody raczej nie wychodzę do ogrodu. Jutro ma być gorzej
U mnie też ciągle jeszcze róże ubrane tylko we własne liście
Jeśli pogoda pozwoli to w sobotę ostro biorę się za róże. Madame Isaac Pereire to prawdziwa madame Ślicznie kwitła!
Maju Też zastanawiam się jeszcze , czy osłaniać Mary Rose i Winchester Cathedral.
Niby mają wyższą odporność, bo strefa 5B, nie rosną na jakiejś patelni. Mogą tylko im trochę zaszkodzić północne wiatry.
Jeszcze mają liście i pączki. I tak z nich już kwiatków nie będzie, ale jakoś szkoda było mi je ścinać.
Pod fotką z kwitnącą MIP jest zdjęcie leżącej MIP pod okrywą z gałązek świerkowych. MIP dała się położyć. Ewcia te prognozy mnie trochę straszą. Powinnam jeszcze powiązać kolumnowe iglaste ale zapomniałam kupić porządną taśmę Jutro późno wracam. A w piątek, jak ma być ten orkan, to już nie będę z domu wychodzić. Iza , zobacz, jaka to różnica. U mnie większość róż pozrzucała już liście. Tylko niektóre jeszcze coś tam mają. Możliwe, że te są bardziej odporne . W sobotę , to chyba musisz się dobrze opatulić. Prognozy nie są dobre. Asiu Sama pewnie czujesz, jak będzie im najlepiej w Twoim ogródku.
Widok na kwitnące na łuku Reine de Violettes i Cardinal Richelieu.
Krysiu.
Twoje róże przygotowane do zimowania modelowo.
Przepiękna ta Mme Isaac Pereire. Chyba dla tej róży zdobyłabym się i na obelisk, i na takie zabezpieczenie Mam materiał do przemyśleń, jak, nie przymierzając, kultowy Stirlitz .
No i muszę powiedzieć, jak bardzo podoba mi się Twój domek ogrodnika .
Oznak huraganu Xavier jeszcze nie widać, ale trzymajmy się...
Witam
Orkan szaleje w normie naszych pomorskich wiatrów ale śniegiem sypie całkiem solidnie.
Już dwa razy odśnieżaliśmy podjazd i dojście do budynku.
Dzisiaj z rana zastałam takie widoki
Obelisk dla róż znalazł zastosowanie jako wieszak na karmnik. Teraz mogę łatwiej dojść, by dosypać ziarno dla ptaszków.
Spodobały mi się te zielone listeczki bodziszka na śniegu.
Asiu , to zdjęcie z połowy czerwca, później pędy tych róż już prawie się stykały. Aniu życzę Ci tego serdecznie.
Na takie widoki trochę musiałam poczekać, bardzo możliwe, że to przez poprzednie ostre zimy. Jagódko wczoraj jeszcze specjalnie Ksawerek nie dokuczał, za to dzisiaj już mocno śniegiem sypie.
Dziękuję za pochwały róż i domku. Twoje uznanie sprawiło mi wielką radość. Ewuniu Teraz, jak już i Ty chwalisz moje zimowe okrycia róż, jestem o nie spokojna.
Pozdrawiam z zawianej północy
Bardzo pieczołowicie poukladałaś te kołderki iglakowe. Ja chyba jestem wyrodną matką dla swoich róż, bo rzuciłam każdej tylko po lopacie kompostu i to wszystko. Zimny wychów. Ciekawa jestem, jak to zniosą. Dotychcza nie zauważyłam reguły jeśli chodzi o zimowanie róż. Czasem wymarzały te z kopcami, a bez kopców przetrwały.
Twoja MPI cudna, westchnęłam sobie tylko...
Krysiu ale u Ciebie zrobiła się piękna zima
Orkan szalał, ale śniegiem tylko ledwo co sypnął.
Dobrze, że tu zajrzałam, bo tym karmikiem przypomniałaś mi, że nie kupiłam pestek dla ptaszków,
a jutro jadę na działeczkę.
Będę okrywać róże tekturą.
Krysiu - prawdziwa zima...
Ale mnie bardziej podoba się kolorowe zdjęcie Madame Na Obelisku( ) z poprzedniej strony.
Żadnych szkód u Ciebie Ksawery nie wyrządził jak widzę. Ja mam nadzieję, że jeszcze mam dach na domku na wsi... Jutro zadzwonię do mojej wiejskiej koleżanki Alicji i zapytam jak tam było....W niedzielę nie chcę przeszkadzać - bo tam zawsze są spotkania rodzinne.