Witam wieczorową porą- dzień dziś jakiś ponury, i wietrzysko głowę urywało. Ja miałam wyprawę do Konstancina z Mamą- szkoda że prowadziłam bo aż głowa chodziła na boki- tyle ogrodów do podejrzenia, mijałam szkółkę Ulińskich- na którą się zasadzam wiosną..
Późno się strasznie położyłam- a w zasadzie to chyba już było wcześnie..

W nocy moja psina miała jakiś dziwny atak- bardzo się zdenerwowałam. Dyszał ciężko i z trudem przełykał ślinę, nogi się plątały jakby mu się w głowie kręciło, z nosa wypuszczał pieniste bąbelki. Przeraziłam się- atak serca czy co..?! Po chwili mu przeszło, ale z nerwów siedziałam przy nim do 4tej z minutami.. Ta rasa ma predyspozycje do wad serca, psina ma już 8 lat- dlatego jakoś od razu takie miałam skojarzenia. Na szczęście już wszystko dobrze- ale strachu się najadłam..
Muffka- dzięki za odwiedziny! Widzisz, jak podziałały na mnie Twoje zdjęcia- rabatę trawiastą już "mam"

Dzieleniem traw to wiem, że na wyrost się przejmuję- ale gdzieś czytałam, że któraś się tak rozrasta, że ciężko podzielić- stąd obawy, że za kilka lat sobie nie poradzę. Skoro mówisz, że z osobnikami przeze mnie wybranymi nie będę mieć większego kłopotu, to bardzo się cieszę.
To co- pomysł i dobór zaklepany 
?
Agnieszko- rano smacznie spałam, po przygodach nocnych. Dziś mam wolny dzień od pracy- ze względu na wizytę Mamy u lekarza.
O pomyśle rabaty-klepsydry już u Ciebie czytałam- o ile pamiętam to chyba zrezygnowaliście z Panem M z tego pomysłu. Jednak trawy u Ciebie pięknie są wyeksponowane- dodają wiele uroku okolicy oczka wodnego, a strzelista Żyrafa przy palenisku robi ogromne wrażenie, wydaje mi się że i Red Barona w przedogródku widziałam.
Twoja rada o kosodrzewinie przy trawach bardzo mi się podoba. Muszę stanąć na żywo i popatrzeć, gdzie by się zmieściła jakaś naprawdę mała odmiana (Humpy?), bo kosodrzewiny bardzo lubię. Kupiłam pumilio, ale muszę znaleźć lepsze miejsce, niż obecnie bo czytałam, że co prawda wolno rośnie, ale z wiekem robi się duża..
Mówisz, że cebulowe przy trawach wyglądają ok? Ja w październiku przy zebrinusie posadziłam cebulowe i ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy to dobrze będzie wyglądać..? Plan była taki, że jak zetnę zebrinusa na wiosnę to coś będzie zapychać puste miejsce, a jak kwiaty znikną to akurat wyrośnie świeży zebrinus.
Rozchodniki lubię i z nimi sobie radzę- to pierwsze rośliny, na których trenowałam dzielenie kęp. Rudbekie mi się podobają, ale niestety kupiona rok temu pięknie kwitła, natomiast na wiosnę nie dała rady wyrosnąć

Coś- może ślimaki?- zeżarło wszystkie młode listki na wiosnę, zostawiając same kikuciki nowych gałązek.. i tyle ją widziałam
O krecie napiszę u Ciebie.
Jode22- przypomnienie tej sceny świetne, i jakże trafne

Film swoją drogą bardzo lubię- jak większość nieco starszych polskich produkcji. Szkoda, że wtedy mi się to nie przypomniało- byłoby weselej;)
sweety- to już chyba mają we krwi takie "częstowanie się".. Kilka tyg temu gazownia warszawska przenosiła skrzynki z domów na ogrodzenia i zmieniali przyłącza po działkach w całej okolicy. Nasza ekipa, którą dostaliśmy z przydziału po przetargu w gazowni- to bardzo fajni Panowie. Wynegocjowałam z nimi, żeby trochę oszukać projekt i obejść bokiem wszystkie rabaty. Ale nic za darmo- jeden prowadził kreta, a dwóch zbierało orzechy.. jak przenieśli się w dalszy kawałek ogródka- to zajęli się winogronami.. Zupełnie nie peszyła ich moja obecność- nawet rozmawiając ze mną nie przerywali konsumpcji
Iga51- oczywiście nic nie wyrzucam! Jeśli tylko będziesz chętna, to pięciornik jest Twój. Nie pamiętam teraz nazwy, ale wiem, że zostawiłam na nim ulotkę z ogrodniczego- wszystko będzie o nim wiadomo
Z wysypianiem się i odpoczywaniem masz rację- czuję się przemęczona, ale jakoś nie umiem zasnąć wcześniej- tak mam dziwnie rytm zaburzony. Nawet jak na studiach zajęcia zaczynałam o 7.30 to nie zasypiałam przed 1 w nocy.. odsypiałam w weekendy a w tyg znów tak bez sensu. Ale musze trochę przystopować, bo czasem przytłaczają mnie najdrobniejsze rzeczy- które nie powinny i czuje, że to wina ogólnego przemęczenia. Obiecuję sobie labę na Święta..
Mąż jest trudnym materiałem do wychowania- wyjątkowo stanowczy i uparty osobnik

jednak zna moją słabość do roślin i najczęściej ulega moim prośbom i niezliczonym potrzebom, czego staram się zbytnio nie nadużywać..
Teraz zanim skosi nasze chwasty to robimy obchód i omawiamy, które chwasty kosimy, a które zostają bo są ładne, albo potrzebne dla trzmieli. Do tej pory pamięta, jak dumny ogłosił, że pięknie skosił działeczkę i wykarczował wszystkie chwasty- idę i oczom nie wierzę.. migdałek skasowany do zera, nawet korzenie starannie usunięte

Z forsycją twierdził, że chciał mi pomóc w sprzątaniu ogrodu..
Ja takie szczęście do pomocników w ogrodzie mam duże.. Rodzice kiedyś poprosili jednego z sąsiadów o pomoc w koszeniu ( Tata był po zawale, nie chcieli mnie absorbować..). Wstaję- wiadomo.. koło południa i co widzę- rododendron zdeptany i rozłamany na pół (pan cofał się z kosiarką i nie zauważył, że wszedł na rabatę..), wybiegłam gotująca się ze złości- na to Pan mówi, że przeprasza bardzoo, ale żebym się nie denerwowała bo w zamian właśnie usunął wszystkie chwasty z iglaków.. a to były kwitnące niezapominajki!
