Po takich pochwałach, czuję się onieśmielony, normalnie "spłonąłem jak róża"

Dziękuję za uznanie i super, że Wam się podoba. Żałuję, że nie robiłem zdjęć na bieżąco w trakcie plecenia, podpowiedzi byłyby bardziej zrozumiałe. Niektóre czynności są trochę trudne do wykonania a z tłumaczeniem może być jeszcze gorzej

ale do rzeczy. "Dżambolaja" była robiona chyba z 30-tu, 3-3.5m prętów wierzbowych. Wsadzona w ziemię na 0,5m. 6 witek zostawiłem w środku na których wyplotłem koszyk bez dna. Latem wkładam tam donice z kwiatami, zimą karmnik. Pozostałe pręty połączyłem - splotłem w pary tworząc łuki (12 łuków) Przy łączeniu wspomagałem się taśmą papierową - malarską i opaskami plastikowymi do kabli (dostępne w w marketach) Do utworzonych łuków przywiązałem sznurek i rozchyliłem na zewnątrz (sznurek, śledzie) mocując do ziemi. Tak jak bym naciągał namiot, albo rozkładał parasol, który jest do góry nogami. Aby parasol nam się nie zamknął, musimy wypleść obwódkę, która będzie łączyła się z wszystkimi łukami. Obwódkę robimy z dwóch witek, które skręcamy ze sobą. Każdy łuk musi załapać się do środka tej skrętki. Sukcesywnie dokładamy witek, aby zamknąć obwód. Następnie pojedynczymi witkami owijamy skrętkę wzmacniając konstrukcję. Efekt pnia uzyskałem zakładając opaski wiklinowe. W miejscach gdzie krzyżowały się łuki też zaplotłem opaski aby usztywnić konstrukcję (można to zrobić grubszym sznurkiem jutowym - łatwiej a efekt też super) Na koniec odwiązujemy sznurki, podlewamy i gotowe.