Hmm...ale, żeby o 1:45 w nocy robić zdjęcia roślinom. To dopiero "choroba". Ja na pewno się tak nigdy nie poświęcę. Chociaż, ostatnio stwierdzam, że przysłowie "nigdy nie Mów nigdy" - jest prawdą "ludową"
To prawda..cały kunszt natura włożyła w formowanie ich kwiatów..ja też nie mogę przestać się nimi zachwycać..mają iście egzotyczne piękno w sobie.. i coś..jeszcze..coś czego nie potrafię nazwać..coś przyciągającego jak magnes
Pochwalę się jakie cudne fiołeczki mi zakwitły... . ciekawa jestem czy , któryś jest odmianowy bo ja się nie znam niestety, ale Wy tu specami jesteście..
Fiołeczki Labeczki
ps. Pamiętacie jak nie mogłam ukorzenić nawet listeczka??? ...Dobrze,że już umiem...
Jakie śliczne ... ja mam tylko jednego, więc specem nie jestem, ale podziwiać mogę? Oj, ciemno za oknem się robi to i człowiek do kwitnących zaczyna tęsknić
Białe kawiatuszki na tle ciemnych liści są przepiękne
Fiołki to są strasznie wdzięczne stworzonka bo ... malutkie ( dużo na parapet wejdzie ), kwitną obficie, no i te kolorki, koroneczki i falbaneczki...jak ich nie kochać?
Wszystkie oprócz tego ostatniego różowego jak różyczka (ten ma prawie 2 lata)..są młodzieżą..która sama wyhodowałam z listeczków...więc każdy , który zakwita to niespodzianka.. , jak dotąd żaden się nie powtórzył...ale jeszcze sporo zostało takich co dopiero pokażą swe wdzięki...