Zuza to moja ostatnia z 3. Jedną podarowałam Gosi i chyba u niej padła podobnie jak u mnie druga w tym roku. Chyba nie są to zbyt dobrze współpracujące rośliny ze względu na pełnię sezonu wypadającą jesienią. Przypołudniki to także nie moja bajka (wykończyłam już Lithops)

Heniu trzeba czasem coś innego pokazać, bo mało kto tutaj mógłby oglądać wyłącznie mamilarki (jak ja

Przemek dzięki za wizytę, wiem jak trudno było Ci się przemóc żeby tutaj zajrzeć.
Kasia dzięki

Marta ja również nie pędzę. Dostają nawóz tylko na początku sezonu na zachętę do pobudki. Na szybkim wzroście mi nie zależy, ale latem jakoś specjalnie ich nie przesuszałam, bo jednak miło widzieć, że są zdrowe i dobrze im u mnie

Nie wiem od czego to zależy, ale i u mnie niektóre mamilarki raptownie przestają pobierać wodę w trakcie sezonu i trochę się kurczą a po jakimś czasie, czasem dopiero po zimowaniu, wracają do normy. Podejrzewam mrówki, ale to nie zostało potwierdzone, bo w korzeniach staram się grzebać w ostateczności. W tym roku wyjadły mi korzenie wagneriany od Roberta a w ubiegłym "Sheldona", więc są dobrym podejrzanym.
Dzisiaj, jeden z moich najulubieńszych kwiatuszków. Cały rok czekałam na ten widok:
Z dedykacją dla niedowiarków: w markecie również można trafić na coś fajnego.