Moje zakręcenie osiąga jakieś apogeum...

Marzę o pogrzebaniu w ziemi, jak o odtrutce, ale najwcześniej jutro
Edyta - ja się jakoś nauczyłam tak funkcjonować i wszystko jest w miarę ok, o ile nie nie dołączą się jakieś "zadania", które są niedookreślone i nie do końca czuję się w nich pewnie - a teraz właśnie tak mam - i w związku z tym zaraz włączają mi się czyhające czarne myśli o mojej niekompetencji itp...A w moim przypadku stres i frustracja wyżerają mi zdecydowanie szare komórki, robię się zakręcona i mało wydajna intelektualnie, co oczywiście nakręca błędne koło...
Gosiu, pamiętam i mam
wyrzut na sumieniu...adres odebrałam i wyślę...może dzisiaj mi się uda

I dziękuję za wiarę we mnie

ja niestety aktualnie mam wątpliwości, czy uda mi się wszystko, co postanowię...
Ania...no właśnie...do Santiago by pójść i uwolnić się, przekonać, że tak naprawdę niewiele muszę...oprócz zrobienia kolejnego kroku...

Ja się zainfekowałam również lekturą, a poza tym doskonałym cyklem reportażowym w TV, nie pamiętam w jakim programie, w każdym razie szła drogą młoda dziennikarka, opowiadając, komentując i pokazując przepiękne miejsca...
A co do róż - tak, tak...nie będzie nowych jesienią...i nawet ta piękność mnie nie skusi (a jest piękna faktycznie). Za to uporządkuję te, które już mam - przesadzam, po raz kolejny zmieniam koncepcję...

W takim układzie rabat, jakie teraz mam, być może zmieściłyby mi się jeszcze tylko ze 4 niewielkie na brzegach rabaty, ale muszę przemyśleć co...
O właśnie...może ktoś ma pomysł - w środku rabaty mam 3 dość rozrośnięte
Star Profusion (właśnie przesadzone - mam nadzieję że to zniosą); co mogłoby pójść na brzegi? A może nie róże?
A poza tym - ogrodowo - nie doniosłam jeszcze o pomyślnie odbytym dużym przesadzaniu. Zostały wykopane i wkopane gdzie indziej 4 wielkie tuje, w związku z czym zrobił się całkiem zgrabny nowy"pokój". Nie wyglądają niestety na razie zbyt dekoracyjnie, bo okazało się, że są z jednej strony zupełnie łyse (rosły tą stroną obok budynku), ale podobno mają odrosnąć...mają też ścięte czubki, żeby lepiej się przyjęły...No i przesadzony też został nareszcie słynny platan

na temat którego snułam tu rozważania

Znalazł całkiem zgrabne miejsce i wygląda tam chyba nawet o wiele lepiej.
A domowo - mam już zrobioną kuchnię w mieszkaniu "miejskim"

dopiero dzisiaj ja zobaczę

bo z powodu wyjazdu montaż odbył się pod moja nieobecność. No i można będzie zacząć sezon "Zima w mieście".