Bardzo proszę poradźcie, bo nie wiem co o tym myśleć.
Mąż kupił mi zeszłym roku śliczny rh. Nie było mnie kilka dni w domu i on postanowił, że kupi (wcześniej upatrzony przeze mnie) krzew i sam posadzi, żebym po powrocie miała niespodziankę. Ponieważ w naszym ogrodzie trudno o naprawdę dobrze ocienione miejsce, mąż posadził rh... no właśnie. Zrobił wszystko jak trzeba: wykopał porządny dół, wypełnił cały podłożem do rh, posadził go jak trzeba.
Gdy wróciłam i zobaczyłam te przepiękne, olbrzymie kremowo różowe kwiaty byłam zachwycona. Pod krzewem wysypaliśmy dokoła korę sosnową. Kwitł normalnie do samego końca. Pod koniec lata zgubił troszkę liści, ale nie były to jakieś wielkie ilości. Zimą został dobrze okryty i osłonięty od wiatru. Zmarzło mu parę liści, które widocznie jakoś się wysunęły spod zabezpieczeń. Odkryłam go częściowo na początku kwietnia, a całkowicie dopiero w połowie, ale chyba w tym roku nie tylko ja tak zrobiłam, ze względu na długą zimę. Krzew wyglądał jak to rh po zimie (czyli z lekka przyklapnięty), lecz ogólnie raczej zdrowo.
Niestety nie zakwitł. Miał dosyć ładne pąki lecz ukazały się z nich tylko liście.
O co więc chodzi? Zerknijcie proszę i zobaczcie gdzie on rośnie...


No właśnie. Półtora metra od pnia jednego świerku i jakieś dwa i pół od kolejnego. I teraz nie wiem czy nie zakwitł właśnie dlatego. Czy po prostu przez tę bardzo opóźnioną wiosnę?
Mąż twierdzi, że gdy kopał dół pod rh, jakoś udało mu się nie trafić na żaden korzeń świerku z tej strony. Nie wiem czy to i tak ma jakiekolwiek znaczenie - świerk nie jest dobrym sąsiadem dla jakiegokolwiek innego konkurenta, a już na pewno nie dla rhododendrona, który, jak wiadomo lubi wilgoć. Oczywiście mój rh jest systematycznie zaopatrywany w wodę i to nie z wodociągów, lecz deszczówką lub ze studni głębinowej, z której to surową wodę piją moje dzieci (badana systematycznie przez sanepid i daj losie każdemu taką wodę). Był już raz zasilony odpowiednią dawką nawozu do kwasolubnych i wygląda naprawdę pięknie. Nie ma żadnych plam ani innych oznak, że coś mu nie pasuje. Liście duże, lśniące, jaśniejsze od tych zeszłorocznych lecz chyba dlatego, że młodziutkie. A może nie powinny myć jaśniejsze? Nie wiem, to mój pierwszy (mam nadzieję, że nie ostatni) rh.
Poradźcie proszę, czy ma pod tym świerkiem zostać czy jednak jesienią mam go przesadzić w inne miejsce? W tej chwili wygląda naprawdę bez zarzutu, jak dla mnie. Czytałam, też że mógł nie zakwitnąć przez to, że okryłam go czarną agrowłókniną na zimę, a podobno trzeba białą. Czy to prawda?
Pozdrawiam i czekam cierpliwie na Wasze sugestie

Marta