Kochani
Chcę Wam pokazać parę ujęć chwil spędzonych w ostatnią sobotę na wsi.
Już w niedzielę rano musieliśmy uciekać na Święto Pszczelarzy w Rumi, gdzie Z. dostał odznaczenie a ja szłam w poczcie sztandarowym w uroczystej procesji przepasana szarfą.
Pogoda była przepiękna.
Jaskrawa kompozycja w kotle wciąż oblepiona kwiatami.
Pelargonia i begonia przechowane z poprzedniego roku, róża ze stonki.
Ocynkowany pojemnik ciekawie kontrastuje z mocną barwą kwiatów. Obok mrozoodporna donica z dziką formowaną sosenką.
A tu kompozycja w bieli i srebrze przy domu.
Niedługo pelargonię, tytonie i platykodon zastąpią jesienne roślinki.
A róże z poprzedniej kompozycji pójdą do ziemi i utworzą nową rabatę przy stodole.

Kiepskie zdjęcie ale chociaż poglądowe
Nowa rabata przy siatce do dziadkowego widoczna z okien kuchni.
Dosadziłam w sobotę trzy nowo pozyskane astry i rozchodnik. Wcześniej mieczyki, bokkonię, liliowca, floks, dwie canny i dwie dalie z nasion, które dopiero mają pąki.

Dowód na to, że nawet w srogim kaszubskim klimacie można przezimować wrzosy w pojemniku

Trochę biedne ale jestem dla nich pełna podziwu, że zakwitły kompletnie bez pielęgnacji a i ziemia byle jaka w skrzynce była.

Półtora wiekowy gar do kiszenia jako pojemnik dla bezpretensjonalnych kwiaciorków.
Jakie inne mogły by pasować do ubogiej i rachitycznej elewacji dziadkowego domku

Wewnątrz gara jest plastykowa donica. Na zimę wtoczę go znów do garażu.
W tle ''prasuje'' się moja spódnica

Tutaj sielski fragment ze starą odmianą fasolki na ledwo stojącym płociku i cukinią.
Przy płocie zdobyczne astry i mieczyki.

Jest

Pierwszy aster nowoangielski zakwitł

Sadzonka wyciągnięta na wiosnę ze sterty gruzu wywiezionego do lasu...Kwiaty ma bardzo duże, wielkości suchlinów.