
Hej Aniu.
Na początku myślałam że dam sobie radę z prowadzeniem glicyni jako pnącze ale nie wyszło mi to, jest bardzo ekspansywna, ma chyba z 3 metry przyrostu na rok, dodatkowo fakt że nie kwitła, choć zastosowałam różne próby typu skracanie korzeni....A i najważniejsze glicynia musi mieć podpory które może sobie powyginać pod siebie, taką ma siłę. Tak więc ostatecznością wykopałam ją i przesadziłam formując jako drzewko. Tak widziałam gdzieś na internecie, nie wymaga specjalnych podpór, zaplotłam zdrewniałe łodygi formując niby pień. Zobaczymy co z tego będzie.

Witaj Madziu.
Trawki....Jeszcze w tamtym roku nie wzbudzały we mnie żadnego zachwytu...jednak po kwitnięciu rozplenicy jestem pełna podziwu i już przerabiam inne odmiany żeby wybrać coś nowego

Marysiu.
Cieszę się niezmiernie że moja stara doniczka z elementami karnisza i sznurka będzie Ci inspiracją

. Z glicynią wyprawiałam już różne cuda, począwszy od przycinania, obrąbywania korzeni, zakopywania kosci...teraz wymyśliłam dla niej nowe miejsce, nową formę- dzewiastą, zobaczymy co z niej będzie.

Beatko.
Czytałam u Ciebie że właśnie połamało Ci jakiś spory krzew wisterii, szkoda, szczególnie że był kwitnący. U mnie prawie co roku wymarzał, choć okrywałam porządnie i może to było głowną przyczyną tego że nie kwitnął, choć był u mnie od około 7 lat i kupowany jako sadzonka.
Ta forma zwinięta jest celowo, bo nie mam koncepcji żeby puścić ją żeby się pięła, dlatego ta forma drzewka, zajmuje mniej miejsca. Dam jej na zimę mocniejszy palik. Powiedz mi czym osłaniałaś swoją żeby nie zmarzła?