Wczorajsze popołudnie było dość przyjemne, nie za ciepło, nie za zimno. Miałam nic nie robić, ale wyszło jak zawsze
Przesadziłam jedna hostę, dwie kolejne zasadziłam. Trochę są sponiewierane więc zdjęcia dopiero wiosną
Poucinałam przekwitłe mieczyki (mam ich całe mnóstwo, mnożą sie małpy strasznie), te wiśniowe

To chyba ich wdzieczność, ponieważ 3 lata temu wsadziłam je w lipcu do donic, udało mi się malusieńkie cebule przechować przez zimę. W kolejnym roku już normalnie kwitły i cebule po sezonie były dorodne.
Rozlałam wczoraj gnojówkę ze skrzypu.

Mąż stwierdził, że jedzie jak na wsi

(a niby gdzie mieszkamy?) Aromat obory roznosił się chyba kilometrami
Dalie kwitną pięknie. Niestety niektóre pewnie nie zdążą, bo miały przejściowe kłopoty z ślimakami i kiepsko to widzę.
Parę fotek na dziś:
