Aniu, najlepsze życzenia imieninowe. Świętujemy dzisiaj obie, bo według starych kalendarzy mojej mamy to dzisiaj: Anny, Grażyny, Hieronima i Mirosławy. Rojniki są urocze, u mnie susza, więc trochę przyschły. Czekam na deszcz.
Kochani dziękuję za życzenia...ja tylko na chwilkę. Robię sałatkę, piekę ciasto Marysieńka...w międzyczasie kiszę ogórki...hi,hi tak świętuję. Do ogrodu też mnie ciągnie, ale na razie nic z tego
Aniu dyniek masz sporo? U mnie jest dosłownie kilka sztuk.
Ja wczoraj też miałam dzień przetwórstwa dobrze ze się ochłodziło to dosyć sprawnie mi poszło.
Podziwiam Twoje dalie jednoroczne, ja w tym roku nie siałam i teraz żałuję bo ta rabatka na której rosły co roku teraz jest smutna.
Aniu
Jak tak patrzę na te dalijki ładniutkie to chyba tez sobie na drugi rok zaplanuję ich zasiewy
Dynie Ci urodziły,Ja w tym roku posadziłam 2 i mam ich też,,,,i nie wiem co z nimi będę robiła??
Lilie cuuudne
Jolka dalej produkuję przetwory, dzisiaj zrobiłam kilka słoików ogórków, patisonów i zawzięcie smażę dżem ze śliwek...wykosiłam w międzyczasie trawę...gotowałam galaretę...cały dzień prawie zajęty.
Do oczka wody tylko nie dopuściłam, znowu sporo wyparowało...biedne rybki im też pewnie te upały dokuczają. Nasionek dalii mogę dla Ciebie zebrać...o tej porze pięknie kwitną...dzisiaj oczy same leciały w ten zakątek co rosną. Aneczka lilie niesamowicie pachną...wieczorem w całym ogrodzie zapach jest wyczuwalny.
Przepis na dynie podam Ci na pw. można z nich zrobić fajne przetwory...nie wiem czy dobre też będę testować. Spróbować zawsze warto, czytałam że dynie można zbierać w połowie września...dynię makaronową jak przyrządzić też znalazłam. Na dalie namawiam, bez opatulania w domu...wysiałam od razu do gruntu...zagubił się tylko kremowy kolor. Chyba wycięłam podczas plewienia...najwięcej w tym roku zeszło żółtego koloru...wolę pozostałe kolory, żółty nie bardzo lubię
Witaj Aniu. To prawda, czas przetworów nastał. Ja ogóreczki kiszone i korniszony mam za zadanie wyprodukować. I ma się rozumieć dżemy, Kompotów nie robię bo ich nikt nie zjada. Ja muszę się męczyć . Teraz zbieram borówkę amerykańską na dżem. Tak sobie pomyślałam, że muszę wygospodarować trochę miejsca jeszcze na co najmniej 4 krzewinki borówki. Tak mi chodzi po głowie likwidacja kamczatki. Krzaczory wielkie, a owocu zebrałam 1,7 kg. Chyba je poświęcę. Pięknie masz na ogrodzie. Tyle pięknie kwitnących kwiatów , aż miło popatrzeć. Żeby chociaż człowiek miał czas posiedzieć wśród tej zieleni, prawda Aniu?
Mirko z tym czasem to robi się bardzo krucho...cały czas jest coś innego do zrobienia...ogród jest prawie na samym końcu, ale zawsze kilka minut można wygospodarować i pochodzić popatrzeć jak się wszystko rozwija i rośnie.
Borówki i jagody nie mam, chętnie jednak bym posadziła tylko czy u mnie zniesie panujące warunki Na wiosnę posadziłam jeden krzak aronii, piłam kiedyś u znajomej sok...bardzo mi smakował. Może będą owoce to wyprodukuję kilka butelek na zimę. W tym roku zrobiłam pierwszy raz syrop z kwiatów czarnego bzu i mięty jako dodatek do innych owoców jest super.
Wyniosłam na zewnątrz sucholuby...mają od dawna wełnowce...kilkanaście sztuk padło, pozostały niedobitki...koniecznie muszę czymś opryskać bo reszta też padnie...nawet plaga korzenie zaatakowała.
Strasznie mi szkoda pięcioletnie okazy wyleciały z kolekcji.