Cześć!
Nie wiem, na ile w to wierzyć: zależnie od portalu na niedzielę zapowiadają dla Opola od 35 do 38 stopni!
Chyba się na ten dzień zadekujemy w piwnicy.
A na razie mamy znów słoneczny dzień, nie doczekałam się zapowiadanego czwartkowego deszczu, podlewanie czeka.
Ale najpierw parę słów do miłych Gości:
Polu,

tak, jeszcze trochę i wyrobię się na pierwszorzędną babkę zielarkę. Tylko tych zaklęć, które trzeba mamrotać nad dymiącym kotłem, nie ma kto mnie nauczyć.
Ewciu Majowa, dziękuję, że potwierdzasz mrozoodporność liatr. Szkoda by mi było je stracić, bo w tym roku wyglądają dużo lepiej niż w zeszłym, kiedy je posadziłam.
Melduję, że wycięłam pędy ostróżek i już się suszą na szafkach w kuchni. Mam nadzieję, że nasionka dojrzały na tyle, a roślinka się wysili i zakwitnie jeszcze raz.
Wandziu, byłoby ogromnie miło Cię gościć!

Gdyby Ci się zdarzyło być w Opolu, to tylko daj znać, zaraz zaparzę kawę.

U nas też nie doczekaliśmy się nawet na odrobinę deszczu. A skwar ma być coraz większy. Wygląda na to, że lato nadrabia wszystkie straty.
Aage, jest nowy dzień i znów jesteś o dzień bliżej swojej rajskiej plaży!

A powiedz jeszcze, dokąd się wybierasz?
Elu Ellebelle, pewnie, że suszone to nie to samo. Ja też mrożę lubczyk, nać selera, zieloną pietruszkę. Zimą to czysta przyjemność, bo pachną jak świeże.

Ale z bazylią nie próbowałam. Może teraz spróbuję, bo wyrosła mi ładnie w donicy na tarasie.
Grażynko Kogro, ojej, ten mój skład różności na tarasowym stole, żeby nie powiedzieć bałagan... Hm. Może zmilczę.
Ale z latarenki z klatki jestem dumna. Kupiliśmy tę klatkę jeszcze zimą, z przeceny, bo trochę jest powyginana. Wstawiliśmy do środka grubą świecę i teraz zapalamy ją sobie wieczorami. Znaczenie praktyczne ma niewielkie, mamy tam lepsze światło, ale za to ile uroku!

Cieszę się, że żyworódka jest rzeczywiście pomocna. Nie wiesz, czy liście można dodawać na przykład do sałatek? Próbowałam, są nieco kwaśne, może dobrze by się komponowały z czymś mniej wyrazistym.
Agness, dziękuję. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. To jest nasze ukochane aktualnie miejsce na tarasie, gdzie jemy wszystkie posiłki, wychodzimy sobie z laptopem, żeby popracować albo przeczytać maile, gdzie na ławach koło stołu śpią na poduszkach nasze koty.

Jedyny minus to wszędobylskie komary.
Liatry bardzo lubię i widzę, że lubią je też motyle.

Może Ci wykopać na jesieni jakąś cebulkę? Jak dobrze trafię, to może nawet uda mi się przesłać Ci oba kolory.
To może dzisiaj nasza kociarnia:
Najpierw kotka Luna, żywioł w kociej skórze. Zdjęcie dokumentuje ten jeden wyjątkowy moment, kiedy Luna leży sobie spokojnie.
Kot Filip. Leniuszek i pieszczoch, uwielbiający drapanie pod szyją. Nie ma nic milszego, jak poleżeć na ciepłych płytkach tarasu pod wieczór...
Kotka Paprotka, nadwrażliwa, kapryśna istotka:
O, jeszcze Kropelka do mnie napisała: cześć, Kropelko!

Dziękuję, miło wiedzieć, że Ci się podobają moje kwiatuchy.

A Ty masz tak piękny, tak wymuskany ogród, że podziwiam z całego serca.
