Przepraszam za długą nieobecność. Jakoś tak wyszło : najpierw burza zrobiła mi odwyk od netu, potem w bólach braku czasu przeinstalowałam system + córka 24h sprawiły ,że miałam dłuższą, przymusową przerwę od wirtualnego świata.
Ogród (jaki ogród?!?!)- jest choć mocno oklapnięty bez deszczu. Nawadnianie roślinom ratuje życie ale nie zastępuje deszczu.
Co się zmieniło w trakcie mojej nieobecności ? Przesadziłam róże z kąta koło tarasu na front domu.
Nie czuły się tam za dobrze ,bo miały za mało słońca. Mimo ,że nie planowałam takiej roszady widzę ,że im się spodobało.
Zaczęły w ekspresowym tempie przyrastać gałązkami oraz po chwilowym braku kwitnienia wypuszczać mnóstwo nowych pączków.
Póki co róże Austina oceniam jako silnie rosnące i kwitnące oraz bardzo zdrowe.
Powojniki zrobiły sobie mały oddech po pierwszej obfitości kwitnienia ale wkrótce otworzą nowe pąki.
Rozczarowała mnie Strong Anabelle - jej wielkich kwiatów nie są w stanie utrzymać gałęzie w efekcie krzew zamiast pięknie wygląda smętnie- za to Limelight ....
W międzyczasie przybyło nam członków rodziny - jak myślicie zatajenie ich przed gminą będzie przestępstwem "śmieciowym"?
No i trochę zaległych zdjęć z ogrodu
dobrze robić zdjęcia ,bo dzięki nim wykryłam mszyce ;)
początek przenosin
nieprawdopodobne jak one urosły od maja!
mój tegoroczny nr 1
Summer Snow - niesamowity powojnik z ekstremalnymi przyrostami- polecam wszystkim niecierpliwym!
największe rozczarowanie tegorocznego sezonu - jeszcze chwilę i będę szukać na nią chętnych
niezmordowane maleństwo
i na koniec .... odbiorą mi prawa rodzicielskie czy nie ?
