Dzialeczka pisze:Myślę, że podobnie może być w Niemczech i w Skandynawii - uczenie sie patrzenia na innych ludzi, uczenie się ich odmienności, pozbawianie się tego przekonania, że Polak wie najlepiej, że jesteśmy Chrystusem narodów... Wydaje mi się, że to właśnie "uwiera" tych, którzy wracają do Polski: rozbuchana biurokracja, brak elementarnej kultury w sklepach, gburowatość i ciągłe pokazywanie sąsiadom, na co nas stać. Syndrom pępka świata wciąż ciąży na przeciętnym Kowalskim.
Byc moze okaze sie gburowaty, ale pozwole sobie na drobnä polemike.
Na emigracji czesto postrzegamy Polske przez pryzmat wiadomosci telewizyjnych i doniesien z gazet. Media te, zeby zdobyc widza/czytelnika szukajä na sile sensacji, przedstawiajäc wydarzenia w jaskrawych barwach i przy okazji podkoloryzowujäc je odrobine. Nastepnie podajä komentarz zalezny od orientacji wydawcy. To samo wydarzenie bedzie inaczej opisane ustami pana Hofmana niz ustami pana Niesiolowskiego. A faktycznie obaj panowie zachowujä sie jakby posiedli wszystkie rozumy wszechswiata i okolic, bo to raczej niemozliwe zeby wciägu trzech minut miec wyrobione zdanie na każdy temat, nawet taki z jakim wczesniej nie mielismy do czynienia. No chyba ze to geniusze, a ja nijak ich pojäc nie moge.
Uwazam jednak ze opinie kreowane przez obu panöw i im podobnych wszechwiedzäcych sä karykaturalnie wypaczone i nie ma sensu tracic czasu na ich wysluchiwanie. Tym bardziej ze dzien przed wyborami wiekszosc polityköw jest gotowa wpasc do ciebie do domu i wycalowac cie w eufemistacznie möwiäc posladki. Fakt ze w poniedzialek po wyborach te same posladki sä gotowi potraktowac stopä obutä w wysokiej jakosci lakierki nie ma wedlug nich zadnego znaczenia.
Ja w Polsce bywam stosunkowo czesto i rozmowy ze znajomymi wskazujä na to ze otwartosc i tolerancja staly sie cechmi ktöre Polak mieszkajäcy miedzy Bugiem a Odrä musial w sobie wyksztalcic czy chcial czy nie. Po prostu w ciägu ostatnich lat w Polsce zaszlo tak wiele zmian, ze ludzie nie bedäcy otwarci na innych i tolerancyjni konczä na sznurku, na oddziale zamknietym, albo tworzä kölka wzajemnej adoracji i stanowiä atrakcje turystycznä. Ostatnio slyszalem ze jakies biuro organizuje wycieczki do Warszawy, bo podobno jest jakis dzien w miesiäcu, ze na Krakowskim Przedmiesciu jest wiecej ludzi niz w Pampelunie na gonitwie z bykami. Jest policja, karetki, swiatlo, dzwiek, spiewy, wodzirej. No dzieje sie podobno.
Wiekszosc ludzi ktörych znam jest naprawde ciekawa swiata i otwarta na jego blaski i cienie. I niekoniecznie muszä wszystko oceniac natychiast po zobaczeniu, nie zapoznajäc sie ze zjawiskiem do konca. A ta garstka oszolomöw pokazywanych w telewizji i majäca wyläcznosc na gloszenie prawd absolutnych, to tylko taka ciekawostka etnograficzna. Jak misnienska porcelana czy tance indianskie w rezerwacie. Czyms trzeba ramöwke zapelnic, a kapitan Kloss i John McClane juz sie troche opatrzyli. O Kevinie nawet nie ma co wspominac, bo coswiäteczne pokazywanie göwniarza, ktöry bestialsko zneca sie nad niepelnosprawnymi umyslowo i czerpie z tego nieklamanä frajde stalo sie juz tradycjä wiekszosci stacji.
Ale tez nie ma co sie dziwic. Szczury korporacyjne decydujäce o papce jakä nam podajä nie majä czasu dla swoich dzieci i wydaje im sie ze wzorzec rozbestwionego do granic mozliwosci dzieciaka, majäcego brutalne pomysly,pochodzäcego z röwnie patologicznej jak oni, niepamietajäcej o wlasnych dzieciach rodziny moze byc wzorcem ogölnym.
Dlatego tez w Polsce przez piec lat w ogöle nie mialem telewizora, a tutaj w Niemczech po pewnym czasie posiadania jedynie niemieckiej telewizji, zamöwilem dekoder znanej polskiej stacji telewizyjnej i czekam na koniec umowy bo ich abonament to naprawde 10? wywalone w bloto.
Piszesz o biurokracji, no fakt polska biurokracja jest powolna i nieprzewidywalna. W Niemczech jest o niebo lepiej, jest tylko powolna. Wyjätkowo powolna.
Stosunek do klienta? Uwazam ze w Polsce jest zdecydowanie ciekawszy niz w Niemczech, Anglii, czy Francji. Ma w sobie cos ze sluzalczosci, czolobitnosci, lizusostwa i pazernosci zacierajäcej malutkie lapki. Wejdz w Polsce do banku i powiedz ze chcesz zalozyc konto/lokate/wziäc kredyt, wszystko jedno co. Kobitki zza biurek wyskoczä az monitory bedä fruwac. A w Niemczech? Dostaniesz karteczke z nazwiskiem doradcy i termin za tydzien. I malo kogo obchodzi ze ty potrzebujesz juz. Malo kogo obchodzi ze generujesz obroty takie jak kilkunastu niemieckich klientöw. Nie ma. Poumawiani sä, albo kawa im stygnie. Kazda duperela wymaga ustalenia terminu. Bell wynalazl telefon i masz z niego korzystac, a nie odrywac od pracy zajetych bankowcöw. A stalas kiedys w Polsce w sklepie przy pustej kasie gdy sprzedawca pieczolowicie rozkladal w tym czasie na pölce sloiczki? A moze jak mojej cörce zdarzylo sie w Paryzu sterczec z bagietkä w rece, gdy w tym samym czasie sprzedawca klöcil sie z zonä przez telefon? Nie ma tak, jest kasa do zarobienia i klient nasz pan. I wladca.
Gdybym pozwolil sobie potraktowac w Niemczech kasjerke w markecie tak jak niekiedy traktowane sä przez sfrustrowanych polskich klientöw w polskich sklepach, to prawdopodobnie zajela by sie mnä policja. Nie mozna wyladowywac swoich frustracji na pracownikach sklepu czy stacji benzynowej chyba nigdzie poza Polskä.
Pokazywanie na co nas stac? Jechalem ze znajomym Niemcem i widze auto blizniacze do jego auta. Tak mi sie wydawalo przynajmniej. I möwie "patrz, facet ma takie samo Volvo jak twoje" na co on sie oburzyl i möwi " Nie no co ty, widzisz te listwe i antene? On ma dwuletnie, a moje jest tegoroczne. I wyprzedz go to zobaczysz ze ma zupelnie inny ekran nawigacj. Möj sie wysuwa, a on ma taki normalnie wmontowany w kokpit." Ale w restauracji placilismy każdy za siebie. On oszczedzal na rate za Volvo a ja na rate za co innego. I papierosami sie nie czestowalismy, a obaj palimy te samä marke.
Syndrom pepka swiata. Pröbowalas gadac w angielskojezycznej czesci swojego nowego kraju po francusku albo odwrotnie? A moze przekonasz Amerykanskiego turyste ze jak jedzie do Polski to möglby sie nauczyc polskiego? A moze Niemca mi sie uda do tego namöwic?
To w Polsce ten "nieuprzejmy, gburowaty i nieokrzesany sprzedawca" musi möwic po angielsku czy niemiecku. A szczerze möwiäc nie udalo mi sie jeszcze w niemieckiej restauracji zamöwic nic po polsku. A moze w Toronto ci sie udalo? Mnie nie, ale bylem jakies 20 lat temu albo lepiej. Poprawilo sie cos?

Moze Kanadyjczycy nie uwazajä sie za pepek swiata i spokojnie zamöwisz ostrygi w jezyku suahili lub w narzeczu kantonskim? A moze wedliny takze po bulgarsku a w pralni po czesku?
A z drwalem z pölnocy spokojnie porozprawiasz po wycince o filozofii Kanta i muzyce barokowej? Drwale stali sie bardziej otwarci czy nadal po pracy pijä i przegrywajä pieniädze na automatach?
Ot widzisz, wszedzie sä plusy i minusy."
Rozchodzi sie tylko o to, zeby te plusy nie przyslonily nam minusöw"
Dlatego wybacz, ale uwazam ze jestesmy narodem wkladajäcym w siebie zdecydowanie wiecej pracy niz przecietny Schmidt, Smith czy Mathieu. I ta praca przynosi nam efekty w postaci wiedzy i umiejetnosci. Bez wzgledu na to gdzie zdecydowalismy sie zyc. Ot taki z nas pepek, jak piegi rozrzucony po calym swiecie.
Mnie z Polski wygnalo wszechobecne poczucie bezradnosci, spoleczne przyzwolenie na zlodziejstwo i oszukiwanie, coraz wieksze trudnosci w zarobieniu pieniedzy na godne zycie, niepewnosc jutra, egoizm, hedonizm i wygodnictwo.
Ale ludzie? Ludzie sä wspaniali. Tylko trzeba wyläczyc telewizor i wyjsc w göry. Albo na niziny. Wszystko jedno dokäd, ale trzeba wyjsc. Wtedy poznaje sie przewspanialych indywidualistöw, chociaz czasem trafiä sie indywidua. Jak wszedzie.
Tak, zdecydowanie wiekszosc ludzi w Polsce jest wspaniala. Tylko Parlament jakis taki malo dbajäcy o nas mamy.
I przyznam sie ze lubie chodzic do lunaparku. Ale cale zycie na kolejce görskiej? Nie, to nie dla mnie.
Pozdrawiam, Piotr (troche zazdroszcze Ci tej Kanady, mimo wszystko.

)