Tego kwiatka dała mi ciotka, bo chciała go wyrzucić. Poniżej widać, że ma jakieś zmiany na liściach, może poparzenia, bo stał u niej na dworzu.


Tego kwiatka nie ogarniam w ogóle. Rośnie mi w szaleńczym tempie a nawet nie wiem co to za sukulent:


Nie jestem pewna, ale to chyba fikusy... nie wiem już. Wiem tyle, że na dwa rodzaje bo dwie sztuki mają bardziej zielone listki i mniej białego a reszta ma mniej zielonej blaszki a więcej białej obwoluty:

I mam problem bo prawie "zabiłam" hoję zmianą miejsca. Obecnie od miesiąca wegetuje u mnie w pokoju, ma pomarszczone liście i czekam aż jej się poprawi. Zastanawiałam się czy ja przesadzić w nową ziemię i nie zdecydowałam się... Ostatnio podlałam ją paroma kroplami wody bo już miała taką wysuszoną ziemię i się zlitowałam...patrzę na następny dzień - żółty liść. Postanowiłam już jej nie podlewać... Już się ubezpieczyłam i pobrałam szczypkę i ukorzeniam ją, gdyby tamta nie wyzdrowiała

Co mi doradzicie?
