Dla wszystkich utrapionych i tych, którzy szukają odpowiedzi, a dodawane nowe posty nie wnoszą nic do tematu.
Na początku się przywitam- Dzień dobry, a teraz do rzeczy.
Wasze bazylie są ewidentnie obgryzane przez szkodniki, chemii stosować nie polecam, gdyż to zaburzy naturalność bazylii jako warzywa. Co do samych bazylii kilka uwag, są zbyt słabo podlewane, nawożone (w tym wypadku może chodzić o substrat w jakim się znajdują, brak niektórych mikro i makro elementów, jak i deficyt podstawowych NPK może spowodować osłabienie rośliny i zwiększyć jej podatność na infekcje i ataki szkodników, to ważna uwaga odnosząca się nie tylko przy uprawie warzyw, ale również innych roślin ozdobnych). Wszelakie zioła preferują wysoką wilgotność powietrza, przy zróżnicowanej temperaturze, dostęp świeżego powietrza, jak i ekspozycje jak najbardziej słoneczną. Zioła rosnące na powietrzu powinny być regularnie podlewane w zależności od przepuszczalności substratu, ale również od czasu do czasu nawożone (najczęściej nawozami organicznymi).
Waszym warzywkom brakuje prawie wszystkiego tego co wymieniłem (chyba, że się mylę, to przepraszam), lub któryś z wymienionych detali występuje deficytowo. Na "porażone liście" nic już się poradzić nie da (jeść ich też nie proponuję

). Proponuję jednak, aby roślinki silnie poprzycinać, oczywiście tak aby rośliny miały przynajmniej po jednym "uśpionym oczku" wolnym, nieodciętym, aby mogły odbić. Poza tym profilaktyka wyżej wymieniona, bazylii i innym ziołom nie zaszkodzi stanie w podstawce wypełnionej wodą, pod warunkiem, że nie trzymamy jej przez dłuższy czas w temperaturze <10 stopni Celsjusza.
Może chociaż troszeczkę pomogłem z własnego doświadczenia, dodam że nie cytuję żadnych fachowych źródeł, a jedynie opisuję własne spostrzeżenia poprzeplatane doświadczeniem w uprawie. Pozdrawiam serdecznie.