Niniejszym wszem i wobec ogłaszam Etap 2 (przejściowy) za rozpoczęty.
Dumna jestem jak paw i byłabym wdzięczna za nie studzenie mojego entuzjazmu zbyt brutalnie, bo potem zamykam się w sobie, płaczę po nocach, szlocham i smarkam w kota a on tego nie lubi
Niektóre zdjęcia robione są już jakiś czas temu, bo dokumentację zbieram na bieżąco, nie miałam tylko czasu przysiąść i nabazgrać. Obecnie pomidorki wyglądają tak i mają już pierwsze owoce
Ogóreczki pod folią poszły jak burza, i myślę, że już za tydzień będę miała z czego robić małosolne, a raczej Misiek będzie miał, bo ja kuchennie to taka łamaga jestem, jak się nie pochlastam to się poparzę więc u mnie w kuchni misiek rządzi. Mi znacznie lepiej idzie wbijanie gwoździ, malowanie..takie tam babskie zajęcia
Papryka w inspekcie też już spora, krzaczki tylko jakieś takie rachityczne są i nie wiem czy mi się nie pokładą pod ciężarem owoców, a to chyba nie powinno tak być
I takie tam ogólno poglądowe odnośnie całokształtu
Tak kwitły iryski, wszystkie okazały się jednego koloru, ale rodzicielka mówiła, że takich nie ma więc bezczelnie przyjedzie sobie wykopać, ale żebym zbytnio nie rozpaczała w zamian przywiezie biało-fioletowe, i jakieś takie insze kremowe, to jakoś bardziej kolorowo się zrobi
Z cyklu "Nie mam pojęcia co rośnie u mnie w ogrodzie"
Klapiaste irysy jak wcześniej pisałam, jednak nie są klapiastymi irysami

To zdaje się Liliowiec Rdzawy, poprawcie mnie jeśli się znowu mylę. Na żywo to takie bardziej pomarańczowe są, zdjęcia ambitnie robiłam telefonem
Etap przejściowy, bo jak widać poza skromnym warzywniakiem, kępą irysów, polem golfowym i kilkoma liliowcami to nic nie ma. Dopiero teraz jak znajdę dłuższą chwilę wolnego to będę wybierać miejsce na rabatki, oraz co na tych rabatkach umieścić. Na razie jest zrobiony tylko ogólny zarys.
Miałam się jeszcze pochwalić doniczkami, Misiek sam własnoręcznie szlifował, sklepywał etc Ale w tym roku to chyba jednak wylądują w magazynie, 6razy wsadzałam do nich aksamitki, już mi się skończyły i nie mam co w nie wsadzić...wyglądają tak
No nie możemy dojść z psem do porozumienia, on usilnie próbuje znaleźć to co w nich przed nim chowam

Ja w dzień wsadzę on w nocy wykopuje, rosną sobie w gruncie i jest ok a na te doniczki to się gojek uparł. I chyba będę zmuszona przenieść doniczki poza jego zasięg, bo jak mu nie tłumaczyć to bydle nie kuma
A i jeszcze na koniec zagadka.
Co to za kwiatek? Uprzedzam, że nie znam odpowiedzi. Przygarnęłam bidulka od rodzicielki, bo taki zdechły był miał tylko dwa listki u góry na łodydze... A teraz coś tam wypuścił od dołu, więc chyba nie jest mu u mnie źle. Jednak dobrze by było wiedzieć co to, a nie mam żadnego punktu zaczepienia żeby sobie w sieci poszperać
