Wandziu - na początku tworzenia ogrodu, gromadziłam rośliny z różnych źródeł. Oby dużo i szybko. Oczywiście już po roku nie miałam pojęcia co mam i skąd. Latem ubiegłego roku objawiła się jakaś zmizerowana hortensja. Panie orzekły, że to Anabelka. Fakt, była podobna do mojej odmianowej, tylko jakaś taka rachityczna i zaniedbana. Wstyd mi się zrobiło.
Trochę ją podkurowałam i wzmocniłam, a że była mała nazwałam ją "Mała Anabelka".

Dzisiaj to już spory krzaczek choć nadal jest "mała" w porównaniu do tej drugiej. Oczywiście jest traktowana na równi z innymi.
Nadal robię przegląd róż i bardzo trudno jest mi coś wyrzucić. Te mocno uszkodzone przesadzam na specjalną rabatkę, z nadzieją, że może odbiją.
Nie miałam serca przesadzić tam Chopina, Cariny i Easy Does It, szczególnie tej ostatniej.
Pokażę róże kupione jesienią i wiosną, które nie ucierpiały albo ucierpiały tylko w niewielkim stopniu.
Julia Child - bardzo chciałam mieć tę różę. Mocno oberwała przy opryskach ale jakimś cudem uchował się jeden pęd i pokazała swój piękny kwiatek.
Kupiona jako
"Pomarańczowa" we Floribundzie, głównie z uwagi na pokaźny rozmiar jaki ma osiągnąć. Wydaje się całkiem sympatyczna.
Róża z serii "odblaskowych", którym nie potrafię zrobić zdjęcia -
Grand Hotel
Ingrid Bergman, kupiona parę dni temu w miejsce utraconej. Nie jestem jednak pewna czy to na pewno ona. Poczekam na pełne kwiaty.
Kolejny nabytek sprzed paru dni. Na pasku miała nazwę
"Traka" 
???
Marne zdjęcie ale róża zapowiada się obiecująco -
Bengali
Hansestadt Rostock" - mam nadzieję, że będzie pięknie rosła ...
Gebruder Grimm - zapowiada się obiecująco...
Aprikola - już mam do niej wielką słabość...
Ascot w rzeczywistości jest o wiele ciemniejsza.
Schone Koblenzerin Biało - czerwone - towarzystwo dla Planten un Blomen
Trzy krzaczki
Blac Forest, mają za zadanie trochę przykryć starą studnię.
Sommersonne - trochę inaczej wyobrażałam to letnie słoneczko...
Mam jeszcze kilka młodziutkich ale jeszcze nie kwitną.