Darku, to samo mówi mój Pan i Władca

Jeśli chodzi zaś o mój "zmysł estetyczny" - w artystycznym nieładzie czuję się jak ryba w wodzie
Najtragiczniejszą opcją dla mojego umysłu jest porządek; gubię się w nim jak małe dziecko
Nigdy nie pamiętam, gdzie co położyłam na tak zwanym "miejscu".
I układanie według jakiegoś tam "klucza" zawodzi totalnie. Dlatego dałam za wygraną i nie walczę z
moim "zmysłem". Życie jest za krótkie by poświęcać je na walkę
Wczorajszy dzień tak mnie wykończył, że na nic już ochoty nie miałam.
Wracając z dziewczynkami ze szkoły, w centrum miasta nagle poczułam, że drążek od biegów "leci w dół"
Było to na skrzyżowaniu, wyjeżdżałam z podporządkowanej i do tego pod górkę
W pierwszym momencie pomyślałam, że skrzynia biegów ciągnie się po ziemi
Trzymałam więc drążek ciągnąc go z całych sił w górę. Ujechałam jakieś 300 metrów w ten sposób, i ręka chciała mi odpaść.
Potem zorientowałam się, że kiedy wbiję bieg, drążek trzyma się w górze. uspokoiłam się, bo już wiedziałam że to "tylko" z nim
coś nie tak. W ten sposób przejechałam na trójeczce jeszcze jakieś półtora kilometra, nim dotarłam bezpiecznie d
'naszej" drogi. Okazało się po zaglądnięciu, że urwane są wszystkie śróby trzymające drążek
Trzeba było szybko zamówić dwa komplety uchwytów trzymających go i byłam uziemiona.
Dobrze, że stało się to, kiedy już wracałam z dziewczynkami ze szkoły.
Dziś odebrał mój Pan te części a brat siedzi pod autkiem i grzebie. Po południu umówiona jestem z mechanikiem na wymianę zbiornika gazu, bo legalizacja go jest bezsensowna. Tak więc życzcie mi udanego dnia, bo jutro muszę z Pyrzyc odebrać dziecko,
a do 17-tego mam ważny przegląd. Same radości, jak słowo daję
Pozdrawiam życzę miłego dnia a fotki z wczoraj wkleję później (cokolwiek by to oznaczało)
