A mi sałatka w końcu zaczęła rosnąć  

 . Cieszę się, bo mam dość "swobodne" podejście do uprawy w tym roku - mogę wysiać nasionka, czasami nawet wypielić grządkę i raz na czas podlać [jak jest sucho... na szczęście aktualnie mamy powódź  

 ]. Za to bawić się z nawożeniem i innymi cudami czasu już nie mam... Tylko serwatkę wylewam na grządki w przypływie dobrego humoru albo ściółkuję jak postanowię chwastowniczek [taka odmiana trawniczka] skosić  

 .
O dziwo roślinkom podejście specjalnie nie przeszkadza - suszę przeczekały, a odkąd zaczęły się deszcze to rosną jak szalone  

 .  Lada moment będą na tyle duże, że wszystkie grządki będę mogła wyściółkować [daję tak z 10 cm, skuteczna zapora dla chwastów] i odpadnie mi pielenie  

 .