nie można. można wyciąć drzewa które mają mniej niż 10 lat oraz drzewa owocowe.
na wszystko inne potrzebna jest zgoda urzędu. czytałem, dowiadywałem się, byłem w urzędzie miasta.
podobno nawet przy owocowych urzędas może ci nałożyć karę o ile nie rosną w sadzie więc ich "nie uzna" za owocowe.
odwoływać się oczywiście można i w takich wypadkach to pewnie byś miał jakieś szanse ale raz że to jest droga przez mękę a dwa że moje drzewa nie są owocowe więc nie dotyczy ich ten przepis.
natomiast każde drzewo czy krzew które ma więcej niż 10 lat wymaga zezwolenia a kary są surowsze niż za morderstwo.
a zezwolenia nie dostaniesz o ile nie ma "ważnego powodu". ważnym powodem może być zagrożenie życia i mienia (dlatego na drzewa chore, osłabione, usychające, grożące złamaniem i zniszczeniem czegoś na ogół pozwolenie dają) albo np budowa domu.
naprawdę to że ludzie niszczą drzewa kwasem, jakimiś herbicydami to nie jest ich wymysł tylko przyczyną jest to, że normalnie to możesz zapomnieć o wycięciu drzewa.
dlatego ja się tutaj tak dziwiłem że ktoś mówi o "wartości opałowej" własnego drzewa. ona jest naprawdę zerowa. bo problemów z wycięciem drzewa z własnej posesji to jest tyle że lepiej sobie węgiel kupić i nie cudować.
obecnie drzewo to przekleństwo. o ile oczywiście ma więcej niż 10 lat. no ale powiedzmy sobie wprost. drzewo młodsze niż 10 lat też nie ma żadnej wartości bo więcej tam odpadów niż surowca.
Poza tym jeśli to grunty rolne to myśle ze dostaniesz zgodę na wycinkę.
tylko na to jeszcze liczę. dlatego tak zmartwiła mnie informacja że grunty rolne w obszarze miast nie podlegają ustawie o ochronie gruntów rolnych. w takim razie nie wiem czy dostanę. zaczynam wątpić. szczególnie że nie jestem rolnikiem.
jeszcze mam tylko nadzieję że jak podpisze umowę dzierżawy z jakimś rolnikiem i mu np na 5 lat zgodzę się za darmo tę działkę dzierżawić to on dostanie zgodę. ale to już tzw: "ostatnia nadzieja białych".