Z trocinami jednak bym się wstrzymał, bo pół roku w orkach to chyba trochę mało.
Znawcą jednak nie jestem, więc radzę poczekać na opinie bardziej doświadczonych w temacie ogrodników

Uff, w końcu mam dostęp do sieci. Poniżej zapowiadane zdjęcia krzaków borówki. Dwie z nich w ogóle nie mają kwiatów, trzecia natomiast owocuje dość ładnierobertP2 pisze:Mógł mróz ściąć.Jakie mają końcówki ?
Krzak się męczy , przyczyn może być kilka: zbyt wysokie pH, za sucho a może przenawożenie. Czym mierzyłeś odczyn?Pobierając próbkę z górnej warstwy gdzie było wcześniej nawożone mogłeś otrzymać błędny wynik. Jaka jest struktura gleby czy jest pulchna i przepuszczalna- bo tak powinna być. Czy jesteś pewien że dodany kompost był faktycznie kwaśny?jan-wojciech2 pisze:W ubiegłym roku kupiłem borówki niezbyt dobrze rosły tzn czerwieniały liście,w tym roku dołożyłem trochę kompostu kwaśnego dałem nawóz pod borówki sądziłem że to coś pomoże,niestety wystąpiły te same objawy.Jeśli by mi ktoś mógł coś poradzić to bardzo proszę.Dodam że pH wynosi od 3-4
Pozdrawiam.
Krzaczki wyglądają na głodne, bo liście jasne - nawieźć siarczanem amonu.mkwapisz pisze:Uff, w końcu mam dostęp do sieci. Poniżej zapowiadane zdjęcia krzaków borówki. Dwie z nich w ogóle nie mają kwiatów, trzecia natomiast owocuje dość ładnierobertP2 pisze:Mógł mróz ściąć.Jakie mają końcówki ?
Trochę bliżej
A to ta owocująca
Czy jest jakiś sposób pielęgnacji borówki, aby owocowała corocznie?
Pozdrawiam
Borówka jest kwaśnolubna dlaczego tak wysokie pH gleby?- chyba najprościej było dać torf kwaśny z piaskiem.Taddeo pisze:Próbuję ukorzenić Borówkę Amerykańską w ukorzeniarce. Temperatura ukorzeniania 26 st. C wilgotność wysoka (mam wskaźnik o wskazaniach sucho, w normie i mokro podłoże ziemia 5.5 do 6.5 pH zmieszana z perlitem w stosunku 2:1). To jest moje pierwsze ukorzenianie tym sposobem. Jeżeli ktoś z koleżanek i kolegów robił coś podobnego to proszę o uwagi i swoje doświadczenia jest jeszcze czas na skorygowanie tego sposobu. Ukorzenianie rozpocząłem 29.05.2013
Chyba nic bym nie robił, niech rośnie w spokoju, ugryzione większe kawałki liści mogą być efektem żerowania np chrabąszczy czy ogrodnicy ale straty są zazwyczaj niewielkie.ryan82 pisze:anestle pisze:Nie widać uszkodzenia powierzchni liścia która wpływała by na pogorszenie asymilacji (brak dziur, wygryzień itp). Roślince takie coś nie powinno zaszkodzić, widać że radzi sobie całkiem dobrze. Samo pofałdowanie w jakimś stopniu może być cechą odmianową, lub wynikiem dobrego nawożenia, może po prostu tak ten krzaczek ma. Jeśli doszukiwać się jakiegoś szkodnika to poza mszycą, która rzadko atakuje borówki, może przędziorek ale to tylko moje domysły.
Dzięki za informację.
Fakt - rośliny zostały zasilone nawozem nie tak dawno.
Jednakże gdy je sadziłem (połowa kwietnia) żadnych pofałdowań nie było.
Dodam również, że niektóre z borówek poza pofałdowanymi liśćmi - mają także ponagryzane nowe pędy.
Stąd byłby te domysły o mszycy.
Popryskać czymś profilaktycznie??
Pierwsze nawożenie w marcu zrobiłaś dosyć wcześnie, wtedy borówka jeszcze nie rośnie więc po co nawozić.Krysia5 pisze:Witam forumowiczów.
Czytam, czytam i dalej nie wiem, co dolega mojej borówce. Posiadam 8 krzaczków, 3 dwuletnie (dwa z nich w ub.roku miały po kilka owoców) i 5 jednorocznych. Po minionej zimie wszystkie miały uszkodzone (brązowe, więc chyba przemarzły) wierzchołki pędów - wycięłam je 1 oczko nad, w marcu podsypałam siarczanem amonu (dużo, bo garść na krzak) w kwietniu i maju nawozem do borówek, podlewałam obficie, jednak chandler (ta dwuletnia) jakoby zamarła - w ogóle nie rośnie, listki matowe, blade, bez owoców.Trzy krzaki Bluegold ładnie wypuściły nowe pędy - ciemnozielone liście, przyrosty, dwa podobnie jak chandler - marne.
Zastanawiam się, czy przyczyną nie jest rosnąca obok jabłoń, która wiosną była podsypana solidnie wapnem magnezowym, które być może odkwasiło ziemię wokół krzaczków rosnących w pobliżu niej (teren lekko spadzisty), bo te właśnie chorują. Nie mam kwasomierza. Co robić z tą borówką? Sypać siarczanem amonu? A może gnojówka z pokrzywy pomogłaby?
I jaki może być powód, że wszystkim krzaczkom zamarły po zimie wierzchołki wzrostu?
Przyznam, że w ub.roku nie nawoziłam, ani nie zakwaszałam chandlera, tylko podlewanie, torf, trociny.
Dzięki Andrzeju. Tak doradził mi sprzedawca w sklepie ogrodniczym. Czyli zbyt wczesne nawiezienie mogło spowodować wcześniejszą wegetację, a w konsekwencji uszkodzenie przez mróz? Te największe pędy z zawiązanymi pąkami kwiatowymi wyglądały, jakby zaschły. Hmm, a może garść siarczanu amonu, to było jednak zbyt dużo? Jesienią krzaczki były podsypane kompostem i tu chyba znowu błąd, bo azotu przed zimowym spoczynkiem nie dajemy, prawda?Pierwsze nawożenie w marcu zrobiłaś dosyć wcześnie, wtedy borówka jeszcze nie rośnie więc po co nawozić.