Witam deszczowo.
Tadziu - miło Cię widzieć.
Dokładnie tak robię jak piszesz.
Chociaż kilka z nich w donicach, to i tak noce spędzają na dworze od kiedy skończyły się przymrozki.
Jadziu - ale jak wrócisz to będziesz miała morze kwiecia.
Ja jak do tej pory niczym nie pryskałam i mam zdrowiuteńkie.
Danusiu - ona na wieczór się zamyka, więc i tak niewiele byś widziała.
Ale ładniutka panienka z niej jest.
Marysiu - z mojego też niewiele widać bo i świerki i brzoza zasłaniają widok na ogród.
A z drugiej strony jest ulica, więc tym bardziej nic ciekawego.
Aniu - ma prawo, bo śliczna jest.
W przyszłym roku te płateczki na pewno będą większe, bo teraz to pierwsze jej kwitnienie.
A średnica dochodzić ma do 10 cm, więc wcale nie mało.
Jurku - mszyce to u mnie normalka.
Ale się nie poddaję i tępię ręcznie przy każdym obejściu.
Plagi nie ma a panikować też nie będę z powodu kilku mszyc.
Co ja nie zrobię to dokończą biedronki bo w tym roku mam ich na prawdę dużo.
A i larwy biedronek też już widziałam.
Halinko - miło Cię widzieć.
Ja chyba zgubiłam gdzieś twój wątek, zaraz się poprawię.
Asiu - nie mam Stad Rome, muszę luknąć jak wygląda.
Na razie nic nie robię przy moich różach, bo rosną zdrowo i nic im nie dolega.
Jak zaczną się upały to opryskam profilaktycznie Bioseptem.
Podlewanie gnojówką z pokrzyw uodparnia róże a jeśli są tak jak moje z grupy odpornych lub bardzo odpornych to bać zacznę się dopiero jesienią.
Ewuniu cynamonowa - jak to robię....?????,....hmmmm.....staram się im dogadzać w miarę ich potrzeb i nie skakać koło nich z przesadą.
Dostają to co powinny i rosną sobie same.
Ale staram się zadbać o nich nie tyle wiosną co jesienią, czyli dostarczam te składniki, które pomagają im w dobrej kondycji przetrwać zimę i wcześnie wystartować wiosną.
Ewka w - to właśnie na niej tak dobrze rosną.
A że pachnidło to to nie jest

, to wącham w zastępstwie róże, lilaki i inne.
Najważniejsze, że rośliny są zdrowe i dobrze rosną.
Kasiu - to prawda.
Imię i sama róża bardzo mi się podoba.
To ta z tzw motylich i mimo że to pierwszy kwiatek, nie największy, to już mogę mieć wyobrażenie o tym jak będzie się zachowywał duży krzew na wietrze.
Renatko - moich sporo też w pąkach czeka na lepszą pogodę.
Twoje pewno też już w blokach startowych do kwitnienia.
Aniu - niestety trzeba mieszać, bo inaczej zrobi się kożuch na wierzchu.
Ja swoją mieszam dwa razy na tydzień.
A że to nie perfumy.......trudno, jeśli kocha się rośliny to trzeba się poświęcić.
Żeby wątek nie zrobił się całkiem różany to trochę innych różności.
Wracając do mojej największej miłości roślinnej czyli liliowców to na razie kwitną dwa botaniczne i jeden ozdobny nie z kwiatów , ale z liści.
