Ufff...dotarłam: muszę jakoś godzić chęć wyrwania się z domu, z chęcią robienia w domu i ogrodzie

Ale wczoraj młodsza i tak nie miała melodii do roboty na dworze, przez 15 minut, gdy wykopywałam poziomki dla koleżanki, wyła sygnałem ciągłym

Dziś jedziemy na ryneczek do Bolesławca, dokupić kilka pomidorów i sałat, żeby zrobić potiomkinowski warzywnik na tej malutkiej części, która nie została wykoszona/dotknięta suszą/zachwaszczona....
Małgosiu, ja w zeszłym roku na czereśnię głównie patrzyłam z głodem w oczach, bo karmiłam małą i musiałam się oszczędzać ze spożyciem, więc w tym roku będzie orgia konsumpcyjna...tyle, ze u mnie nikt oprócz nie czereśni nie lubi...i dzięki Bogu
Marysiu, tak to mała kokoryczka, na razie jedna, ale chyba się dobrze rozrasta, bo sadzonkę dostałam od jednej forumki, więc podpędzę ją jak żurawki i może jesienią się rozmnoży? Tułacz Ci przywiozę....jeśli żyje, bo mnie pokusiło go przesadzić parę dni temu
Basiu, nie pamiętam jaka to żurawka, mam gdzieś chyba) zapisane, ale generalnie nie mam pamięci do nazw, ani melodii do ich katalogowania....
Aniu, no ja myślę, ze będą nasionka! Zamierzam zbierać i/lub wypatrywać pilnie siewek. Wszystkie orliki oprócz czarnego od Basi (który zbiera się do kwitnienia

) mam od Ewy, zatem ciąży na mnie moralny obowiązek ich rozmnożenia i rozpowszechnienia
Iwonko, z przenoszeniem łubinu ostrożnie, on nie przepada za przesadzaniem. może lepiej wysiać z niego nasionka w nowym miejscu? A i widziałam ostatnio nasiona łubinu karłowatego, wyglądał na zdjęciu identycznie jak ten duży, ale rozmiarów był takich, ze by ci się spokojnie kilka sztuk do ogródka zmieściło
zmykam w kieracik, zdjęcia ogrodowe wieczorem przy okazji wsadzania dzwonków od Jagi...na szczęście popadało, więc kopanie w skamieniałej glinie przestanie przypominać katorgę w kameniołomie
