Witajcie, późno jak zwykle.
Bardzo dziękuję za słowa otuchy. Obiecuję, że nie popełnię seppuku.

Odpowiem łącznie, bo i temat wspólny.
Tak szczerze mówiąc, to nie bardzo wiem co z tymi różami zrobić. Chyba powinnam je zostawić przez jakiś czas, może odbiją z korzenia? Z drugiej strony to takie smutne miejsca się zrobiły.
Ostatnio zamawiam róże u RosaĆwik. Nie wiem, może to zbieg okoliczności ale wszystkie róże u niej zamówione pięknie rosną, nie wypadła mi żadna.
Zamówiłam (wszystkie W. Kordes? Söhne):
- Sommersonne (w moim ostatnio ulubionym kolorze: łososiowo-pomarańczowo-żółty),
- Cherry Lady (wiśniowo - różowy),
- Burghansen (czerwona, rzekomo żelazna),
- Beverly (jasnoróżowa, ma być o oszałamiającym zapachu)
Tak kombinuję, jeżeli tamte odbiją, to mój stan posiadania powiększy się o cztery róże. Żebym się tylko nie przeliczyła.
Dorotko - Cinderelli (która tak Ci się podobała), też się dostało, ale tylko z jednej strony.
