Karolinko! U mnie jest teraz 6 stopni i pada drobny deszczyk. Wyszłam przed momentem do tunelu podlać kilka wyniesionych pomidorów i zastanawiam się, czy nie przynieść ich do domu!
Moje poskrzypki okazały się kowalami bezskrzydłymi, ale i tak będę je łapać, bo smakują im moje cuda.
Ogólnie to tak manewrowałam z tymi pomidorami, że nie mam specjalnie co wsadzić
Najpierw powydawałam, bo było dużo i lubię się dzielić, a że miałam nieprzewidziane straty
Dobrze, że dostałam kilka fiutków od Marylki.
Praktycznie padły mi wszystkie żółte (sama nie mam mocnego parcia na nie, ale bardzo lubi je tatuś i pewnie dokupię na ryneczku), bo wsadziłam je do złej ziemi i zorientowałam się jak było za późno na ratunek.
Miałam wysiać dodatkowe odmiany, ale przez inne problemy wyleciało mi to z głowy i teraz to już zbyt późno.
Powinnam mieć ok 100 krzaków, a dobrze będzie jak wygospodaruję z 40-50 - zawsze mogę dosadzić w tunelu sasanek, bo tych mam na ten moment sporo
