Inspekcja ogrodów Jadzi i Tośki przeprowadzona. Ocena bardzo dobra z naciskiem na BARDZO.

Roślinek, kwiatków, krzaczków cała masa, a wszystko w rozkwicie! Razem z M przyjęci zostaliśmy serdecznie, uściskani i wycałowani jak starzy znajomi. Czas upłnął bardzo szybko i trzeba było się żegnać...

Tylko nie myślcie, że uda Wam się prysnąć z pustymi rękami!

Czy chcesz, czy nie - obładują cię doniczkami, krzaczorami i innymi roślinkami. Oto dowód.
Do domu przytargałam maki syberyjskie, wierzbę zakręconą i takie cuś... co już zapomniałam jak się nazywa.
Na fotkach przemyciłam cudne kwiaty.

Potem wspólna fotka, na której wyszłam jak 'połamana', ale to wina Tośki, bo za słabo mnie przytuliła.
Przypomniałam sobie!

Dostałam jeszcze trzmielinę!
Na koniec Tosia przymierzała się do dwudziestolatka, ale stwierdziła, że dla niej za stary i nakazała się go pozbyć, co uczynimy w niedzielę.

Mam nadzieję, że post mi się wklei i nie pisałam na darmo.
Jeszcze raz dziękujemy!
