Misiu, jak parę dni w wodzie postoją nic im nie będzie, ważne jest tylko, żeby w tej wodzie korzeni nie puściły, bo z moich obserwacji wynika, że wtedy - paradoksalnie - gorzej się przyjmują. A wsadź byle gdzie, za rok sobie przesadzisz na miejsce docelowe, ta wierzba jest jak chwast, gdzie upadnie, tam rośnie
Kasiu, no ja generalnie wyleczyłam się chyba już z zasiewów naparapetowych, zwłaszcza w styczniu

Roślinki strasznie mi zmarniały, jedynie pomidory wielkie i naparstnica jednoroczna...mam nadzieję, że rzeczywiście jednoroczna, a nie wyhodowałam sobie buszu zielonych liści, który zakwitnie za rok
Dario, do Ewy mamy niedaleko, raptem 40 km takimi bardziej polnymi i leśnymi drogami, więc pojadę chyba sama za kierownicą: jelenie, sarny i mieszkańcy okolicznych wsi strzeżcie się
Wczoraj eM przerył do końca pas pod żywopłot, teraz ryje sobie dalej pseudotrawnik i niech mu będzie, niech ma chłop rozrywkę, ważne, że ja sadzić mogę

Wczoraj wysadziłam wszystkie róże, i szlachetne i dzikie, prawie wszystkie krzewy: został mi tylko dereń o żółtych pędach i drzewka. Po glebogryzarce rewelacji nie ma, trawa zmielona w miarę, chwasty trochę mniej, ale nie odgruzuję teraz do końca wszystkiego, więc tylko w dołkach pod róże wymieniłam litą glinę na mieszankę ziemi ogrodowej i piasku, a resztę będę na bieżąco odchwaszczać. efekt nadal daleki jest od zamierzonego, ale jak się wczoraj przeszłam po ogrodzie to stwierdzam, że chociaż nadal wygląda, jak wygląda, to jednak jest o 100% lepiej niż w ubiegłym roku...bardzo żałuję, że nie mam zdjęć sprzed dwóch lat, kiedy za linię domu nie dało się za bardzo wejść, tyle krzaków i dziczek było
Zdjęcia techniczne zrobię i wstawię dziś, bo nie zamierzam się forsować ogrodniczo za bardzo bo ma być upał, tylko powysadzam roślinki, które w niedzielę wieziemy do koleżanki, która ma pas startowy o powierzchni hektara do zagospodarowania

No może te drzewka jednak przesadzę, bo jutro ma padać, akurat by podlało fest...
