Witajcie
Ania,
Jak żyję

ani dobrze, ani źle

czyli jest ok....pracuję sobie, ale nie w ogrodzie, weekend odpada.....nie lubię, jak tak brakuje czasu na wszystko....
Róże już wczoraj załatwiłam, ustawilam dodatkowo nówki na ich miejscach docelowych i będę sadzić, nie wiem kiedy.....a, i krzewy ostatnie dzisiaj ostrzygłam - tawuły jap. wzdłuż wjazdu

i zajęło mi to raptem pół godziny, jakby przerwa od pracy
Patrzę na wykończony przez zimę trawnik...wykończe się na jego widok, jak nic z tym nie zrobię....nigdy tak fatalnie nie wyglądał....
Jak tak patrzę, to też się cieszę, ze nie mam do obrobienia hekatrów
Edytka,
I ja zrobiłam tak samo z różami, ale nie jestem pewna, czy dobrze...kolejne doświadczenie....wiosna zasuwa jak szalona, my też, ja z pewnością zaszalałam
Jagoda,
Jestem też całkowicie przekonana o tym marcu. A moje róże niczym się nie różnią, od tych w tamtym roku, po "tej" zimie...to niesprawiedliwe.
Również najlepszego
Margoś,
Ja naprawdę cię rozumiem. Spokojnie. Jakoś mam takie wewnętrzne przekonanie, że się niepotrzebnie pospieszyłam
Julek, Grażynko,
W kupie raźniej
mnie ta forsycja u sąsiadki już zaczęła denerwować, dalej nie kwitnie, dopiero ma pączki, a ja przez to cała jestem niespokojna
W sumie, to ciekawe, jak ona różnie się ma w różnych regionach...kiedyś mnie to zupełnie nie interesowało
Nenka,
Czyli pocieszasz mnie z tym cięciem? No zobaczymy w ogole, jak to będzie....miedzianem akurat pryskałam pierwszy raz.
Wiecie co? Strasznie mi jest ciężko z tą niepewnością...chyba jestem w takim wieku, że potrzebuję stabilizacji...
A z aktualności....
Sweet Memories mają na wierzchu całe liście

...jako pierwsze
Krokusy kwitły, ale trzy dni
