Ewiczka

miałam tym razem szczęście bo go nie było
ten weekend spędziłam pracowicie zaczęliśmy z M od porządków w szopie.
bo nie wiem jak wy ale ja często wywożę na działkę rzeczy niepotrzebne z domu ale zawsze opcja,
że tam się może przydać

w efekcie nam szopy ubywa a pierdoł przybywa..

potem M się wziął za drzewo czyli pociął deski,gałęzie, poukładaliśmy to jako tako..
przy okazji pokaże miejsce którego w ogrodzie nie lubię bo tam jest na ogół bałagan..
po czym na następny dzień rozłożyliśmy szafę (bo znów z domu przywiozłam inną

)
i znów są deski przyszykowane do pocięcia..

pod tym niebieską folią jest drewno do palenia...

tu nasze kamienne skarby

do wydania od zaraz....

tu już poukładane worki do kontenera..

a jeszcze mnie czekała praca w domku, po myszkach zostały gniazda i ich wc..

pajączki też mi domki uwiły, więc pół dnia mimo ładnej pogody przesiedziałam z wiadrem i szmatką..
potem szybkie plewienie na skalniaku ale tak po łebkach bo już kręgosłup wysiadał..
i trochę kwiatuszków przyniosłam
ogródkowe..

żonkile się pokazały..
edit: właśnie M zakupił kominek

a koza która nam ciepełko dawała będzie do sprzedania
