Marysiu! Wyjazd bardzo udany! Na tę chwilkę tylko w promieniu trzydziestu kilku kilometrów, ale zawsze...
Odwiozłam pomidorki do teścia, bo od kilku lat robię mu rozsady. Biedny człowiek nie potrafi mi odmówić i przyjmuje te ,,cóś"

Jak to się ludziska potrafią poświęcać dla spokoju w rodzinie.

Teściowa dostała troszkę kwiatków (astry, aksamitki, tumbergię i kobę, a i jeszcze jedną dalię z nasionek), ale jeszcze jej dowiozę.
Ja wykaczorowałam cebulki. U niej nie kwitnie szachownica królewska, bo za płytko posadzona, ale mnoży się jak szalona i jestem teraz szczęśliwa posiadaczką kilku maluszków. Co do pozostałych, to nawet nie wiem dokładnie co ukopałam....
We wtorek pomykam ponoć w delegację, ale to się jeszcze okaże.
Przy okazji wyjazdu zadobyłam jeszcze śliczny uchwyt do drzwi balkonowych (salon służy u nas jako przechodniak na taras

). Uchwycik został specjalnie dla nas wykuty przez zaprzyjaźnionego artystę-kowala.

Jutro go pstryknę i wstawię zdjęcia.
Wcześniej jego rolę spełniała stara klamka od okna przyklejona na jakiś cudowny klej, ale wiecznie ktoś ją ,,otwierał"

i odpadała kilka razy w sezonie.
Przemku! Wątek o krokusach super!
Muszę zobaczyć go na spokojnie, bo po wyjeździe jestem lekko ,,zmęczona" (byliśmy jeszcze u rodziny H. i się nie obyło

)