Moim największym błędem, było wysianie nasion rzodkiewki i jakichś kwiatów "rzutowo", tj. nie w rządki.Do dziś sie czerwienię i wnerwiam na samo wspomnienie, kiedy przyszło do pielenia.
Ja mam problem z zawilcem - poprzedni własciciel pewnie chciał dobrze, ale przez 2 lata rozlazło mi isę to okropnie. A rośnie szybciej od podagrycznika. Dzisiaj byłam pierwszy raz na dziełace od piątku i mam w fasolce zawilca wyrośniętego na 20cm i chyba z 6 liści, a w piątek wyrywałam ile wlazło... Już na niego patrzeć nie mogę. Jutro biorę roundup i walczę!
Pozdrawiam, Iwona. moje wątki ten się nie myli co nic nie robi
Waleria pisze:No rzeczywiście! Należy zawsze słuchać starszych! Dzwonek jednostronny należy u mnie do najbardziej znienawidzonych chwastów. Nie sadziłam go, sam się pojawił.W porównaniu z nim, perz u mnie jest nazywany uczciwym chwastem, bo jak dobrze pociągnie się, to całość wychodzi.
Przeglądałam teraz,ale wszędzie są tylko zdjęcia subtelnych kwiatuszków, które mogą zwieśc swoim delikatnym niebieskim kolorkiem.
A to jest podstępna i perfidna bestia!
Wyrwiesz roślinkę, a tam tylko cieniutki korzonek. Żeby usunąć go całkowicie, należy kopać głęboko, by dokopać się do rozgałęzionych białych kłączy grubości palca, które zazwyczaj rosną poziomo. Nie daj Boże, jak pojawi się pod drzewem lub krzewem, tak sprytnie wlezie między korzenie, że tylko karczowanie pozwoli go usunąć. Wykopałam niedawno stary krzak agrestu,dokładnie poprzeplatane było. Uff, ulżyło mi. Może ktoś skorzysta z mego ostrzeżenia.
czy moglibyście pokazać zdjęcie tego potwora ku przestrodze!
Tak, to jest ten potwór. Szukałam, ale nie trafiłam nigdzie na zdjęcie korzenia lub rozety przyziemnej. Nim to zakwitnie, to pod ziemią rozpanoszy się na całego.
Z moich doświadczeń wynika, że jeżeli się dzwonka jednostronnego nie rusza, to on sobie tak w kępie rośnie i rośnie, natomiast jakiekolwiek naruszenie kępy powoduje szaloną ekspansję. U mnie 4 lata siedział na jednym miejscu i dopiero jak go chciałam wykarczować - pokazał na co go stać!
Jeżeli chodzi o ładne bezproblemowe dzwonki to polecam dzwonek brzoskwiniolistny. Sam się sieje, łatwo przesadza, jeśli wyrósł nie tam gdzie trzeba i jeszcze na dodatek powtarza kwitnienie późnym latem. No i ślimaki go nie żrą, co jest ogromną zaletą. Zresztą jednostronnego też nie. Natomiast mojego dzwonka karpackiego nie widziałam już od dobrych paru lat, bo zawsze jest obgryziony równo z ziemią.
A ja kilka lat temu nawiozlam moje kwiaty doniczkowe azofoska,a dawke sypalam "na oko".
No coz,z tego co pamietam wytrzymaly to tylko zielone trzykrotki i zielistki.Mialy potem imponujace rozmiary,choc kruche liscie i lodygi.
Zielistka wygladala jak dziki chwast,trzykrotka blyskawicznie przyrosla na dlugosc,jak jakas liana.
Z calej kolekcji zostaly mi tylko te 2 kwiaty.
Inne doniczkowe ratowalam po spaleniu nawozem ,pobierajac sadzonki ale chorowite byly i takie biedne.Dlugo nie mogly sie pozbierac,wiekszosc sie nie przyjela.
A w zeszlym roku,moj przyjaciel spalil nawozem moje 2 roze w donicach(Oklahoma i Tom) + wiekszosc kwiatow jednoroczych +osobiscie ukorzenione przeze mnie trzmieliny o roznych barwach+sliczna, zdrowa hortensje.
Wsypal dawke nawozu,chyba z pare garsci do jednej donicy.
Dopiero jak roze zaczely usychac,stracily liscie,a jednoroczne kwiaty uschly,po dochodzeniu ,zorientowalam sie co(kto!) wykonczylo moje rosliny.
Roze przelewalam woda,zeby wyplukac,przesadzilam,przycielam,odbily biedaczki
ale do tej pory sa takie sobie slabowite,
trzmieliny w tym roku przegraly walke z przedziorkiem,wszystkie krzaczki,
hortensja uschla zima.
Uzumaki! Przypomniałaś mi pewne zdarzenie.
Mój kochany Dziadziuś, rolnik z dziada pradziada, uprawiał wszystko na oborniku,zero wiedzy o nawozach sztucznych.
Był już na emeryturze, ale miał jeszcze kawałeczek ziemi, a na nim m.in. buraczki. Mój wujaszek, czyli Dziadkowy dobry synek(już miastowy, nie interesujący się uprawami), przywiózł Tatusiowi worek jakiegoś nawozu sztucznego. Dziadziuś mając tyle dobra,pracowicie i starannie każdy buraczek obsypał, tworząc wokół niego piękne wypukłe kółeczko.
Kochane, nie siejcie paniki! Mam w ogródku dzwonka jednostronnego ( w dwóch różnych częściach ogrodu), konwalie, słoneczniczki szorstkie, nawłoć, estragon, lebiodkę, a nawet miechunkę, która ze wszystkich wymienionych jest najbardziej ekspansywna. Z nią rzeczywiście mam problemy, bo potrafi nieoczekiwanie wyleźć półtora metra od kępy, a kłącza siedzą na głębokości ponad pół metra w ziemi. Pozostałe są do opanowania, chyba, ze chce się je całkowicie wysiedlić. Wtedy się bronią, jak potrafią ;) Ale po co tępić dzwonka jednostronnego? Jest taki piękny! Wystarczy tylko pilnować, zeby się nie wysiewał i nie rozłaził za daleko
super wątek - można się uśmiać do łez
My dopiero początkujemy, na razie zadnej spektakularnej porażki nie mamy... Ale wszystko przed nami
Ktoś pisał o zasianiu trawy po którym była wielka ulewa. Mieliśmy podobnie w ub roku... A że teren nierówny tez wiele ziarenek spłynęło. Ale mimo wszystko jakims cudem trawnik wyszedł całkiem całkiem... aż sąsiedzi zazdrościli 8)
To i ja coś dorzucę. Koniec lipca 2007 pora ciąć wiśnię. Cięcie miało być drastyczne aby obniżyć drzewo. Konar ścięty, siedzę na czubku drzewa i trzymam go w rękach. Zastanawiam się gdzie go upuścić, po prawej rabatka z bylinami po lewej forsycja i borówka. Za mną droga i ludzie, a przede mną agrest. W końcu postanowiłem rzucę przed siebie ale dalej i tak też zrobiłem. A jakże trafiłem idealnie w czteroletnią jabłonkę łamiąc ją w połowie. Na szczęście przeżyła i pewnie czuje się teraz lekko odmłodzona.
marek69 pisze:To i ja coś dorzucę. Koniec lipca 2007 pora ciąć wiśnię. Cięcie miało być drastyczne aby obniżyć drzewo. Konar ścięty, siedzę na czubku drzewa i trzymam go w rękach. Zastanawiam się gdzie go upuścić, po prawej rabatka z bylinami po lewej forsycja i borówka. Za mną droga i ludzie, a przede mną agrest. W końcu postanowiłem rzucę przed siebie ale dalej i tak też zrobiłem. A jakże trafiłem idealnie w czteroletnią jabłonkę łamiąc ją w połowie. Na szczęście przeżyła i pewnie czuje się teraz lekko odmłodzona.
Pozdrawiam, Iwona. moje wątki ten się nie myli co nic nie robi