Myślałam, żeby budleje posadzić na obrzeżach tej skarpy tarasowej. Ogólnie mam strasznie mieszane uczucia do skarpy tarasowej, z jednej strony drzewa są stare, nie miałabym serca ich się pozbyć, z drugiej - wizualnie i praktycznie tragedia 
Tolerancyjna to ja jestem 
Brak mi tylko ich śpiewu. Może u mnie to kosy niemowy? Na szczęście różnorodność śpiewu innych mi to wynagradza.Sylwuś - w sumie masz rację, będzie cieszyć, gdy cała reszta już przekwitnie
Jak Ci minął dzień? Pogoda dopisała?Mirko - czytałam, czytałam
Też jestem styrana, najgorzej w dole pleców, ale przecież tak bardzo na to czekałyśmy 
-- N 14 kwi 2013 19:09 --
Popracowałam dziś dość intensywnie, pogoda super do pracy, choć przez moment deszcz już chciał mnie przegonić. Trawnik częściowo wygrabiony, niestety marcowe grabienie poszło raczej na marne, po tych ilościach śniegu trawnik wymagał przeczesania, no i liści i innego badziewia też sporo. Iglaki też częściowo zasilone nawozem (100 dniowy Agr...), podlane, zamontowana ręczna studnia, poprawiona sosenka - między podkładkę podłożony worek jutowy. Niby niewiele zrobione, ale zawsze już do przodu
Mam krzew i nie mam pojęcia, cóż to jest, a może wymaga właśnie teraz cięcia. Macie jakieś pomysły? Fotki kiepskie, jak nie da się zidentyfikować z tych, postaram się zrobić lepsze. Krzew wysoki na ok. 60 cm, ma zaschnięte kwiatostany. Wygląda bardzo brzydko, taki suchy patyczak:
ogarnął mnie leń niepisania. Poza tym choroba trzymała mnie dość długo i tak naprawdę mam dalej jakieś jej oznaki. Byłam na weekend na działeczce. W sobotę była piękna pogoda a dzisiaj tak wiało.. Nie jestem zmarzluchem a dzisiaj miałam tyle warstw ubrań na sobie że sama z siebie się śmiałam. Praca niestety coś wolno szła. Skręciliśmy tylko tą donicę dużą i wsadziliśmy róże w nią i takiego jednego krzaczka. Pomalowałam ją iii..wylałam farbę na podłogę na tarasie. Oj jak M się wkurzył 
Nie mam gdzie rano kawki wypić 
). Mam nadzieję, że niedługo wrócisz do formy (szczerze, to już się wystraszyłam, że zniknęłaś na amen) 
A jak sobie poradziliście z tą wylaną farbą? Dało się doczyścić? My przycinać tuje to będziemy chyba z tydzień, muszę poczytać, jak temat ugryźć, chyba sznurek jakiś będzie trzeba rozciągnąć 
Już nas widzę na przemian na tej drabinie, mam nadzieję, że się nie pozabijamy 
Krew się nie lała, ale będę straszyć guzowatą wysepką na czole przez najbliższe kilka dni 
