Dziewczyny popikowałam i mam 61 sadzonek pomidorów, 21 sadzonek papryk i 5 doniczek osteospermum M jak wróci z roboty to oniemieje i powie, że dobrze, że wylał nadproże żelbetowe na ogród zimowy, bo pora już go budować! Ale dziś nie był dobry dzień na pikowanie dla mnie, jestem ostro podkurzona tą pogodą i jakoś tak nerwowo mi to szło. Aga posiałam bazylię cynamonową, sałatową, grecką - ta podobno w doniczce tworzy kulę, bazylię właściwą z bordowymi listkami, bazylię cytrynową i taką zwykłą zieloną - tej najwięcej bo ją znam i lubię. Duży wybór nasion ziół był w poleconym przez Ciebie sklepie w N. Jeszcze jak pomidorki wypalą to też zamierzam jeść caprese conajmniej raz dziennie. Aniu z pomidorami to prawda, że jeszcze jest czas, więc jak Ci cierpliwości starczy to wstrzymaj się. Mniej się umęczycie i Ty i pomidorki. Ja nie jestem taka wstrzemięźliwa, być może dlatego, że całymi dniami sama niemalże siedzę w domu i mi się najzwyczajniej w świecie nudzi. Po wakacjach chyba będę spadać do roboty. Madziu ja nie mam wprawnej ręki, są rośliny, które niestety mi nie wychodzą mimo kilku prób. Wydaje mi się, że te co mi się udają są bardzo proste w wyhodowaniu. Notorycznie ponoszę klęskę z lewkonią i kalarepą. Ale jak nie chcą u mnie rosnąć to nie. Z kalarepą spróbuję jeszcze na rozsadniku, a lewkonię odpuszczam.
Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie, Bogna Żabia Łąka
Aguś tak, każdą siewkę pomidora do osobnej doniczki. Pomidory powinno się pikować 2 razy. Pierwszy raz do takich doniczek wielkości kubka po małym jogurcie, a drugi raz do kubka o pojemności około 0,5 l. Jest to podobno konieczne dla właściwego rozwoju korzenia. Pikujemy jak pomidor ma już liście właściwe, na głębokość "po kokardy", czyli po liścienie. Po przepikowaniu, czekamy około 2 tygodnie i zaczynamy nawozić delikatnie, czyli połowa zalecanej dawki przez producenta. Najlepiej bioflorinem, fructusem lub zwykłym biohumusem. Aga nie mam na widoku żadnej roboty, ale do tej pory nawet nie chciałam myśleć o powrocie, a teraz myślę sobie, że po wakacjach już odtaję i będę się nadawała. Wiem, że teraz z pracą jest ciężko, zresztą jak się gdzieś pracowało tyle lat w jednym miejscu, to na rynku pracy poruszasz się jak dziecko we mgle. Ale może coś się znajdzie. Bardzo chętnie zajęłabym się czymś swoim, ale to też chyba potężne nerwy i stres. Ja nie mam siły już się użerać, a i zdobywanie kolejnych szczebli kariery też mi już nie w głowie.
Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie, Bogna Żabia Łąka
Bogna, nawet nie wiesz, jaka Ci jestem wdzięczna za tak precyzyjne wskazówki Dziękuję!
W takim razie wiem już jak postępować z siewkami, żeby potem móc się cieszyć plonami
Będziemy latem często smakować caprese, z własnej uprawy - ależ się cieszę!
Witam wszystkich serdecznie, za oknem pada i są zamiecie! Wyczytałam u Aguni, że Amerykanie twierdzą, że od 10 poprawa pogody. Ja korzystam z portalu Twoja pogoda i weszłam tam celem potwierdzenia tej radosnej wieści zaczytanej u Aguni. I takie mam oto przemyślenia: po raz kolejny pokazują, że brzydko ma być do końca tygodnia, czyli do niedzieli, a od poniedziałku ma być fajnie. Tylko jak tak na tym się króciutko zastanowić, to już któryś raz wbijam sama sobie do głowy, że muszę wytrzymać tylko do końca tygodnia. Ale to już było! Wiecie i tak sobie wydedukowałam, że oni tak nas mamią tą poprawą na tych portalach, bo się boją jakiejś zbiorowej depresji narodowej, bo wiecie ostatnio to ciągle pod górkę: kryzys, który zatacza coraz szersze kręgi, bezrobocie rośnie, służba zdrowia właściwie nie działa i do tego pogoda do bani. Załamać się można. Takie oto mam przemyślenia. A teraz przechodzę od ogółu do szczegółu wypowiedzi. Aniu to fakt napikowałam się wczoraj bardzo dużo już miałam w pewnym momencie dość, zresztą wczoraj miałam jakiś nerwowy dzień i nie byłam delikatna dla siewek. Ale dziś wszystkie stoją na baczność, więc może krzywdy im nie zrobiłam. Aguniu wszystkie wskazówki wyczytane tu na FO w dziale warzywniczym. Bardzo lubię ten dział, teraz kiedy wymyśliłam sobie mój warzywniak często tam zaglądam i staram się przyswajać, bo przecież nigdy warzyw nie uprawiałam. Aguniu dlaczego zamknęłaś wątek, takie piękne zdjęcia pokazałaś u schyłku lata i już zabierałam się, żeby jak zwykle wtrącić swoje trzy grosze a tu klops! Mam nadzieję, że wraz z poprawą pogody otworzysz kolejny wątek! Miałam Cię też podpytać, czy Ty już widziałaś swoje potencjalne egzemplarze w szkółce? Pogoda taka, że nawet nie ma jak się wybrać, żeby cokolwiek zobaczyć. Małgoś, ja niestety też nie jestem cierpliwa. To co teraz robię to tak prawdę powiedziawszy z desperacji. Gdyby nie to, to kota dawno dostałabym w domu. Ja jestem bardzo niecierpliwa jeśli chodzi o nasadzenia, tzn. skomponuję jakiś zakątek i efekty chciałabym już oglądać na następny sezon, a jak wiadomo rośliny potrzebują czasu na to, aby się gdzieś rozrosnąć czy zakwitnąć. Tak więc ja już bym chciała przerabiać, a Marzena zawsze mnie stopuje, mówiąc: "daj sie temu rozrosnąć idź przesadzać gdzie indziej". Justynko, nie mam miejsca, oczywiście, że nie mam. Warzywniak w tym roku zakładam na sąsiedniej działce, która leży odłogiem i która... nie jest nasza. Stwierdziłam, że jak ktoś przyjedzie, to zaproszę go na kawkę i poczęstuję warzywkami i jak będzie trzeba to się wyniosę. Wiesz, ja jak tak o tym myślę, to na miejscu tego kogoś byłabym zadowolona, że ktoś mi ziemię na ogrodzie uprawia. Ja już 2 lata temu posadziłam tam maliny, które dostałam od pracownika. Rok temu po targach w Zarzeczewie dosadziłam tam borówki amerykańskie, a na jesieni Marzena dała mi malin i też je tam wsadziłam.
Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie, Bogna Żabia Łąka
witam już mam internet i prąd bo te śniegi połamały drzewa które zerwały linię elektryczną. poświątecznie.
Pikowanie pomidorów można uprościć: wsadzasz od razu do większej doniczki ,ale sypiesz tylko troszkę ziemi ,w miarę wzrostu pomidorów dosypujemy ziemi. Pomidorki nawet w gruncie niektórzy tak sadzą ,to powoduje lepsze ukorzenienie roślinek.
Bogna, raz jeszcze dziękuję za wszystkie wskazówki - z pikowaniem będę działać jak radzisz... Do działu warzywniczego - jako totalny laik - nie zaglądałam, zwłaszcza że nawet w zamiarach nie miałam żadnej uprawy... ale pomidorki rosną jak na drożdżach, zatem niewykluczone, że to się zmieni ;-)
Wątek musiałam zamknąć... nie mogę narażać odwiedzających gości na braki w odpowiedziach lub szerzący się pesymizm... mnie ta pogoda tak już dobija, że nie funkcjonuję normalnie. Jest mi smutno i na nic nie mam ochoty.
Podwoje otworzę jak przyjdzie normalność, ciepło i prawdziwa wiosna.
Swoich przyszłych roślin nie oglądałam... umawiałam się wstępnie na rekonesans po 20 marca (a na ten weekend na dostawę!), ale ze względów sama wiesz jakich, nic nie wypaliło...
Jeśli obecne prognozy zawiodą, to chyba zamilknę na stałe, bo już jestem na granicy wytrzymałości...
Wiem, że to rozumiesz, bo sama przezywasz podobny stan...
Byleby do przyszłego tygodnia!
Boguleńko jestem pełna podziwu dla Twoich zasiewów. Masz cierpliwość , tyle pomidorków popikować. Ja też jestem w takim nastroju jak Aguniada.
Masz rację, powtarzają nam ,ze tak będzie do końca tygodnia. Ale to już było! Uprawiasz działkę sąsiadującą z Twoją. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś mi uprawiał ziemię, która leży odłogiem. Robisz w tym wypadku dobry uczynek sąsiadowi. Pesymizm w wielu wątkach się szerzy , bo nasze organizmy już nie wytrzymują.
Pomidorków nie uprawiam ,bo nie mam na to warunków i cierpliwości, jednak z uwagą przeczytałam Twoje wskazówki.
Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga długiego czasu. Czas i tak upłynie.
Bogusiu tak jak obiecałam z samego ranko przyszłam do Ciebie. Wiesz ja już oglądałam Twój wątek, ale było to na samym początku jak go otworzyłaś, nie zostawiłam swojej stopy Dziś odbijam ją mocno, bo widzę że zapowiada się ciekawie, po takiej ilości zamówionych chciejstw będzie się działo.... Wysiałaś też dużo, zazdroszczę pięknej lobelii, mnie wszystko padło. Przeczytałam, że dwa razy będziesz pikowała pomidory, ja robię to tylko raz od razu pikuję do większych doniczek, sadzonki mam dorodne.
Napiszę Ci namiary szkółki w moich okolicach, jak będziesz u rodzinki to zaglądnij, mają fajny towar i ceny przystępne, ale to na pw.
Witam wszystkich moich gości prawie weekendowo! Dosiu masz rację, oczywiście, że tak można, czytałam, ale zapomniałam, niepotrzebnie sobie narobiłam roboty. Ale w przyszłym roku już będę pamiętać! Dobrze, że internet działa. Ja do tej pory do internetu tak średnio podchodziłam, dopiero jak nie pracuję, to dostrzegłam jego uroki. Wcześniej jakoś nie koniecznie miałam po co zaglądać, bo prasę codzienną i to kilka tytułów czytałam w pracy, plotki o gwiazdach jako nie specjalnie mnie interesowały, więc głównie ograniczałam się do korzystania z intranetu firmowego. Ale kiedyś odkryłam FO i zaczęłam podglądać, a odkąd jestem w domu to już non stop! U mnie czasem jak śniegu napada to też są przerwy, ale jak takie coś by mi się przydarzyło odkąd leży ten śnieg, to bym zwariowała z nudów. Ile można czytać książek? Tak więc Dosiu cieszę się ogromnie, że wróciłaś i już możemy się odwiedzać! Aguś tak późno odpisuję, że wszystko już nieaktualne. Z pikowaniem pomidorków zrób jak Dosia pisała to będziesz miała miej pracy, tym bardziej, że niedługo nie będziemy miały czasu! Ty jeszcze tym bardziej, bo pracujesz zawodowo. Dorotko cieszę się, że mnie odwiedziłaś, bardzo dziękuję i zapraszam jak najczęściej. Mam nadzieję, że niedługo te moje wywody będę mogła okrasić jakimiś zdjęciami, choć ja nie bardzo potrafię robić i nie bardzo mam czym. Ale tu na Fo jest kilka osób, które nawet z takich małpek wyciskają całkiem fajne foty, więc może i ja się nauczę. Julka siemka. Warzywa powoli mnie wciągają, mam nadzieję, że w tym roku uda mi się urządzić warzywniak, jest to na mojej liście priorytetowej. Julko, ja nie mam nic nowego wylane pod ogród zimowy. W salonie nad tymi potężnymi oknami od początku R zrobił jakieś mocniejsze nadproże, które jest w stanie utrzymać ewentualną konstrukcję ogrodu zimowego. Ale na razie nie mamy na poważnie takich planów!
Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie, Bogna Żabia Łąka
Bogna, byłam na Krakowskiej... na razie spokój, trochę wystawionych na zewnątrz oczarów, forsycji, wierzb, iglastych... Sporo narzędzi, w donicach na razie wybór średni... w galerii oglądałam cebulowe, ale poza mieczykami w przepięknych kolorach, nic mnie nie ujęło. Tyle, że nuby gdzie ja te mieczyki miałabym u siebie mieć. Jakoś ich nie widzę mimo, że były naprawdę oryginalne.
Tylko 1,5st na liczniku, ale czuć zmiany w pogodzie... ptaki śpiewają, białe g* się topi, na razie nic nie pada... oby do przyszłego tygodnia!
Bogusiu, dzień dobry. O warzywkach nic nie napiszę, bo to stare czasy, gdy je uprawiałam. Potem przestawiłam się wyłącznie na rośliny ozdobne. Ale owszem, miło wspominam pachnące warzywne rabatki. Plonów nigdy specjalnie dużych nie miałam, raczej wątłe to wszystko było. Tylko raz mi się udały pory i byłam bardzo z tego dumna.
Bogusiu, jak tam teraz wygląda twój "ogród" w domu. Może jakieś zdjęcia byś zrobiła ku pokrzepieniu naszych serc i oczu, które już tak tęsknią do widoku kojącej zieleni?