Dziewczyny zrazy chętnie prześlę, tylko muszę zidentyfikować stan faktyczny z tym co pamięta Dziadzio. Być może któreś z drzew (najprawdopodobniej Koksa) nie przeżyło, albo ja coś źle narysowałam, bo poza Sztetyną nic nam się nie zgadza
Żeby pojechać "pod las" po raz drugi potrzebuję jednak pogody umożliwiającej przejazd osobówki po rozjeżdżonych polnych drogach, ostatnim razem ledwo dojechaliśmy

wrażenia z drogi mocniejsze niż niejeden "off-road"!
Bry 
te drzewa są w marnej kondycji. Nikt ich nie przycinał, pryskał, nawoził przez ponad 20 lat. Na paru drzewach były też jakieś guzy - zaznaczyłam, które to drzewa, żeby nie zarazić tym reszty i wiedzieć, które zrazy są z nich wzięte. Niby cięliśmy tylko z konarów bez tych narośli, ale lepiej wiedzieć na zaś. W miejscach dostępnych bez drabiny, było niewiele żywych gałęzi i jeszcze mniej rocznych odrostów, ale właśnie dlatego chciałam spróbować w tym roku. Jak się nic nie przyjmie to po cięciu zrazów powinno coś nowego z gałęzi odbić i nadawać się na przyszły rok do szczepienia. A w lecie pewnie spróbuję też okulizacji (bo do tego czasu powinnam coś o niej przeczytać). Myślę, że Ty też powinnaś spróbować. Stracić wiele nie stracisz, a zawsze możesz być do przodu o jeden rok.
Może to i dobrze, że pogoda taka, bo jest czas na czytanie. Choćby o szczepieniu
