To jest już raczej fobia po prostu jak widzę zbliżającą się chmurę to już mi się nogi uginają. Gdy tylko się coraz bardziej zbliża okna w domu pozamykane, wszystko z kontaktu wyłączone, telefony również. I ten straszny strach, gdy miałam 9 lat u sąsiada przez płot piorun uderzył w stodołę spłonęła doszczętnie dwa lata temu uderzyło bliżej mojej działki w klona Brr... nienawidzę! Taki sam lęk mam mój pies
A ja mam wrażenie że z wiekiem boję się coraz bardziej .Jakby mnie tak gdzieś po drodze złapała ,to nie wiem czy bym to przeżyła .Jadziu ty to jesteś bohaterka
Rewi ja robię tak samo. Latem byłam u znajomych na połączonym wieczorze panieńsko- kawalerskim i jak przyszła burza to wiekszośc sobie nie zdawała z tego sprawy. Pewnie by nie zauważyła gdyby nie zabrakło światła. Otwarte okna, włączony sprzet grający.A ja siedziałam i tak bardzo się bałam do takiego stopnia że w końcu prawie przytuliłam sie do kolegi.
Ewcia -ja wychowałam się na wsi w biedzie i bez rodziców ,więc musiałam walczyc o zycie,dopiero na starość odżyłam więc jedynie boje się wieczorem jechać rowerem co bym dzwona nie zaliczyła
To ja jestem jakiś odmieniec , bo nie boję się burzy.Nie wyłączam telefonu, telewizor wyłączam z gniazdka, bo wyładowania są niebezpieczne.
Ewciu powiem Ci że moja mama też miała nadciśnienie z tendencją do wysokiego cały czas. Brała leki ,ale tylko minimalnie ciśnienie się obniżało. Aronię mama na działce , ja bardzo lubię. Robię dżem i nie przeszkadza mi cierpki smak. Mama moja nie znosiła aronii.
Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga długiego czasu. Czas i tak upłynie.